Przejdź do głównej zawartości

wszystkiego po trochu...

W pewien listopadowy weekend wybraliśmy się w nasze cudne Świętokrzyskie. Plan ułożyłem dość szybko z rana i jego głównymi założeniami była objazdówka z elementami chodzenia w sobotę, i przejście piesze (już samotne) w niedzielę. Punktami obowiązkowymi na trasie były: Nietulisko, rezerwat "Wąwóz w Skałach", Grzegorzewice, Jaskinia Zbójecka i Święta Katarzyna. Trochę to kilometrów było... Taki był pierwszy dzień. Drugiego ruszyłem do Radlina.
Pogoda pierwszego dnia była świetna mimo wiatru, momentami dość silnego. Słońce pięknie świeciło i przy okazji była bardzo dobra widoczność. Zaczęliśmy od Nietuliska. Miejscowość położona przy trasie nr 9, jedynie 55 km od Radomia. Tu chcieliśmy zwiedzić ruiny często mijanej, gry jeździło się do Sandomierza choćby, dawnej walcowni. Zakład ten był w założeniu ostatnim elementem staszicowskiego ciągłego zakładu fabryk żelaznych nad rzeką Kamienną. O ile plan całościowy St. Staszica zaczął być realizowany w 1818 r., o tyle pozostałości dzisiejsze to ruiny tego co wybudowano w czasach Banku Polskiego. Wielki kompleks powstawał w latach 1834-46.


W skład całego kompleksu wchodził nie tylko zakład: walcownia, dwie suszarnie, magazyn, szopa, stajnia, budynek administracyjny, waga, ale także 36 domów mieszkalnych dla robotników i kadry. Wszystko odpowiednio rozplanowane, osiedle z promieniście rozchodzącymi się ulicami - jest to dziś ciągle widoczne choćby na zdjęciu satelitarnym. Dziś na terenie dawnego zakładu ostały się w całości tylko 3 budynki: budynek administracyjny (ob. szkoła), wartownia i portiernia (ob. przedszkole). Między ruinami kilka rzeźb współczesnych urozmaicających teren.

Teren zresztą nie jest jakoś specjalnie zabezpieczony i trzeba uważać by gdzieś tam nie wpaść lub w coś nie wdepnąć. Przy bramie znajduje się tablica z planem kompleksu, można więc poznać łatwo przeznaczenie zrujnowanych budynków. Woda która napędzała zakład była dostarczana wybudowany kanałem, który na swym odmurowaniu ma zachowana datę zakończenia budowy.
Przy kilku obiektach znajdują się kamienie ze zniszczonymi tabliczkami będącymi opisami konkretnych elementów zakładu. teraz niestety ich historię trzeba zwiedzać z przewodnikiem lub dobrą mapą w ręku. Po zwiedzeniu tegoż zakładu, mieliśmy jechać dokonać modyfikacji i pojechać do Kałkowa, na szczęście droga od zbiornika Wióry była zamknięta, więc skręciliśmy przez tamę kierując się ku wiosce Czajęcice.
Wjechaliśmy do wioski (położona przy drodze Waśniów - Nowa Słupia) i dokąd się dało dojechaliśmy samochodem. Zostawilismy go przy moście nad Dobruchną i ruszyliśmy w kierunku rezerwatu "Wąwóz w Skałach". Niewielki to rezerwat położony przy czynnym kamieniołomie, nie zrobił na nas jakiegoś oszałamiającego wrażenia. Niemniej jest to miejsce ze stanowiskami geologicznymi, w których odnaleziono ślady dawnej flory i fauny. Sam teren eksploatowano dawniej dla dolomitów i nadal obok w czynnym kamieniołomie skałę się wydobywa.
Znaleźliśmy sensowne przejście przez rzeczkę i wydeptana ścieżką dotarliśmy do zabudowań Wojciechowic. Szosą następnie w lewo, wzdłuż kamieniołomu, aby robią małe kółko dotrzeć do Grzegorzewic. Kamieniołom był dość głęboki i nie omieszkaliśmy zbliżyć się do jego krawędzi aby trochę zdjęć zrobić.
Przechodząc koło miejsca na mapie zwanego Kocowskim Dołem, wypatrzyłem z Marzeną jakiś fragment dziwnego ogrodzenia i jakby dwór w głębi. Odbiliśmy z drogi, polną drogą w prawo, i dotarliśmy do budynku z daleka wyglądającego faktycznie na opuszczony stary budynek dworski. Po bliższych oględzinach zdał się tylko albo czymś zbudowanym w oparciu o dawny dwór, albo stylizowana nigdy nie ukończoną budowlą...
Wróciliśmy na drogę, dołączając do reszty. Wyszliśmy na pola przed Grzegorzewicami, skąd rozciągały się bardzo przyjemne widoki m.in. na Łysiec. Tu już dość mocno wiało, więc szliśmy szybciej, a pod wiatą przystankową napotkaną po kilkunastu minutach, zatrzymaliśmy się na odpoczynek. Tu wiatr nam na chwilę odpuścił ;)
Teraz weszliśmy na pieszy niebieski szlak turystyczny, idący trochę inaczej w rzeczywistości niż na posiadanych przeze mnie mapach. Ale wiódł prawidłowo, bo do celu. Zeszliśmy nim do obniżenia terenu, gdzie płynęła znana nam już Dobruchna i mostkiem przekroczyliśmy ją, zbliżając się do kolejnego ciekawego miejsca. Mijając pojedyncze zabudowania i stawy, wśród skąpanego słońcem terenu, stanęliśmy u podnóża wzniesienia na którym usytuowany był kościół grzegorzewicki.
Jest to jeden z najcenniejszych zabytków świętokrzyskich. Najstarszym elementem kościoła p.w. św. Jana Chrzciciela jest romańska rotunda. Pozostała część kościoła pochodzi z XV i XVII w. Wokół kościoła zachowały się nagrobki. Świątynia była zamknięta, toteż obejrzeliśmy ją tylko od zewnątrz i przez cmentarz poszliśmy...na cmentarz.
Tuż za kościołem rozciągał się współczesny cmentarz, natomiast po przejściu droga natrafiliśmy w lesie na starszą część nekropolii. Obejrzeliśmy co ciekawsze nagrobki, zrobiliśmy zdjęcia i pilnując kierunku, dobierając co bardziej pasujące drogi, poszliśmy dalej przez las. Niektóre drogi prowadziły całkiem sympatycznymi wąwozami. Niestety niezbyt głębokimi.
Bazując na kierunkach bardziej niż na drożni odbiliśmy na północ i tym sposobem znów znaleźliśmy się w Czajęcicach, jakieś 500 m od samochodu. Doszliśmy, zapakowaliśmy się i dalej w drogę. Teraz czas na Łagów. Pogoda ciągle sprzyjała, widoki były piękne... Pasmo Pokrzywiańskie, Jeleniowskie, Łysogórskie, Wał Małacentowski... Wszystko w pięknym choć listopadowym słońcu. Dotarliśmy i do Łagowa, nie dojeżdżając do centrum skręciliśmy ulicą w lewo, wedle znaku kierującego do dawnej siedziby zbója Madeja. Zaparkowaliśmy na wlocie Wąwozu Dule i wspięliśmy się na zbocze w którym odznaczało się wyraźnie wejście do Jaskini.
Jaskinia, powstała w epoce pliocenu ma długość 160 m. Występują w niej stalaktyty, stalagmity, kolumny, polewy naciekowe, draperie, naskorupienia. Żyją w niej nietoperze i rożne żyjątka występujące w wodach podziemnych. Chodząc trzeba uważać na głowę i mieć oczywiście z sobą latarkę. Z okolic Jaskini rozciąga się piękna panorama regionu.
I to był nasz ostatni punkt krajoznawczy wycieczki. Z Łagowa pojechaliśmy przez Makoszyn i Krajno do Świętej Katarzyny na obiad, oczywiście do Smacznej Chatki. I tu zostałem, a reszta udała się do Radomia. Na dzień kolejny, który był dość krótki, znajdę miejsce w kolejnym poście.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.