Przejdź do głównej zawartości

Góry, Ryba, Łódź ;)

Pomieszanie z poplątaniem. Aczkolwiek tylko w tytule. 18 kwietnia wyruszyliśmy znów na wycieczkę "Sobota w Górach Świętokrzyskich". Tym razem wygnało nas na zachód, aż na pogranicze świętokrzysko-łódzkie...

W zasadzie to na tym wyjeździe zaliczyliśmy trzy województwa. Przejechaliśmy przez mazowieckie, by wysiąść w świętokrzyskim, ruszyć w drogę i zakończyć w łódzkim. Trasa wiodła z miejscowości Góry Suche do Przedborza, a na celu miała m.in. zdobycie najwyższego szczytu w tych okolicach - Fajnej Ryby. Całość trasy miała 18,5 km a wizualnie na podkładzie mapy wyglądała tak:
Nie była to trasa trudna, pozbawiona - poza jednym - konkretnych podejść, w większości zalesiona. Atrakcją dodatkową była dziwnie zmienna pogoda, czasem słońce, krople deszczu i grad. W drodze powrotnej i trochę śniegu. Kwiecień-plecień... Ruszyliśmy z Gór Suchych od razu wchodząc w las, wspinając się stromą ścieżką na Fajną Rybę. Nie jest to jakiś wybitny szczyt (347 m n.p.m.) ale samo podejście daje się we znaki. Po kilkunastu minutach wspinaczki, grzbietem, płasko idącą ścieżką skierowaliśmy się ku szczytowi.
I szczyt nie był jakimś znaczącym wypiętrzeniem. Po prostu był; tylko słupek geodezyjny upewniał nas w jego istnieniu - poza mapą rzecz jasna. Co ciekawe szliśmy teraz szlakiem zielonym i żółtym, choć mapa uparcie wskazywała że to zielony i czerwony. Malo istotne, ważne, że prowadziły w dobrym kierunku. Zeszliśmy drogą z Fajnej Ryby i odpoczęliśmy chwilę u jej podnóża, przy szosie Przedbórz - Józefów. Po krótkim złapaniu oddechu - na drugą stronę i w lewo, szeroką leśną drogą, ale tym razem wedle szlaku konnego. Nie był zbyt czytelnie znakowany ale z pomocą mapy nie dało się zgubić.
Półtora kilometra dalej, nawet chyba trochę mniej, szlak odbijał w prawo - my szliśmy dalej prosto aż wynurzyliśmy się z lasu na polach. Przed nami rozpościerał się widok na okoliczne wzgórza, w tym Górę Krzemyczą.
Zamieniliśmy polną drogę na szosę. Mniej to przyjemne podłoże, ale wyjścia nie było. Chcieliśmy dotrzeć do "Bukowej Góry", więc najprościej było tą drogą. Wiało trochę i padało, ale dzielnie, żwawym dość krokiem kolejne setki metrów asfaltu pokonywaliśmy. A było ich - tych setek - z piętnaście. Stanęliśmy przy przewróconym drogowskazie szlaku i ponownie polną drogą, idąc na północ, zaczęliśmy podchodzić pod Buczynę. Po kilku minutach napotkaliśmy pierwszą tablicę informacyjną na biegnącej tu ścieżce przyrodniczej. Nim weszliśmy w granice rezerwatu "Bukowa Góra", przejść musieliśmy fragment innego rezerwatu - "Muraw Dobromierskich".
Utworzony został w 1989 r. i na jego terenie ochroną objęto stanowiska roślin kserotermicznych, czyli tych występujących na suchych, dobrze nasłonecznionych, siedliskach. A jakie to roślinki można tu spotkać ? Między innymi róże, jałowca, miłka wiosennego, omana wąskolistnego... Szczegóły o rezerwacie na tablicy można było wyczytać. Kawałek dalej następna tablica i nim weszliśmy ponownie do lasu, aby poznać kolejny obszar chroniony, spojrzeliśmy jeszcze za siebie...
To teraz "Bukowa Góra". Skorzystaliśmy z przewróconych ogromnych drzew, używając ich jako siedziska i konkretniejszy odpoczynek tu zrobiliśmy. Niektórzy byli zaskoczeni wyglądem rezerwatu, nie mogąc sobie przypomnieć, że on tak wcześniej wyglądał. Jak się okazało, mieli na myśli "Bukową Górę" ale w Paśmie Klonowskim...
Na zboczu Buczyny (334 m n.p.m.) ochroną objęto fragment pierwotnego lasu liściastego. Prawie 100% występujących tu drzew to buki, jako domieszkę spotkać tu można dęby, klony czy jawory.
W miejscu gdzie odpoczywaliśmy przechodził szlak czarny wraz ze ścieżką przyrodniczą. Gdy siły zostały zregenerowane, dalej podążyliśmy w kierunku północnym. Na chwilę zeszliśmy ze szlaku po około 400 metrach, do miejsca gdzie znajdował się dawny szyb solny. To taka ciekawostka z XVIII w. Wykop ma 3 m szerokości na 6 m głębokości. W czasach zaborów szukano alternatywy dla niedostępnej dla terenu zaboru rosyjskiego soli z Wieliczki i Bochni. Po powołaniu przez Stanisława Augusta Poniatowskiego Komisji Kruszcowej, została nawiązana Kompania Patriotyczna na czele z Jackiem Małachowskim. W 1782 r. ruszają tu poszukiwania soli, prowadzone przez Żyda Jakuba z Przytyka. Niestety poszukiwania w tym miejscu i w okolicach nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
Wracamy więc na szlak. Wychodzimy po chwili z lasu na skraj pola i w zacinającym gradzie schodzimy niżej, pod ścianę lasu. Dalej podążamy szeroką leśną drogą i co ciekawsze pojawia się słońce, które zaczyna nawet przygrzewać... Zwariowana pogoda. Za leśniczówką Wymysłów, przy której leśnicy i myśliwi wystawili kapliczkę swojemu przyjacielowi - Lechowi Kowalskiemu, skręcamy w prawo. Leśnymi drogami co jakiś czas przybliżamy się do zabudowań wsi Brzostek. Odchodzimy od nich skręcając za znakami szlaku czerwonego na zachód. Kiedy znów skręcamy na wschód to wychodzimy już na ulicę w Przedborzu. Mijamy cmentarz i przy kościele św. Aleksego czekamy na "tyły" które namiętnie fotografują okolice.
Przejście trochę czasu zajęło - więcej niż się spodziewałem. Nadszedł czas więc na porządny odpoczynek... Nim wszyscy się rozeszli kilka słów o Przedborzu i jego zabytkach powiedziałem, wskazując co ciekawsze obiekty poza kościołem. Sama zaś świątynia godna jest uwagi. Choć wielokrotnie przebudowywana i niszczona zachowała elementy gotyckiej poprzedniczki. Dziś w znacznym stopniu wnętrze barokowe... Niestety, przygotowania do ślubu uniemożliwiły nam wejście do środka. Po kolejnych słowach o ratuszu, szkole, muzeum i rynku rozeszliśmy się. Warto tu wspomnieć o jeszcze jednym ciekawym fakcie - to właśnie w Przedborzu Król Władysław Jagiełło nadał prawa miejskie osadzie Lodzia, czyli dzisiejszej Łodzi. Upamiętniająca to tablica znajduje się na budynku ratusza.
Później mały problem był z lokalem gastronomicznym bo jedyny wolny był zarezerwowany na przyjęcie weselne. Ale udało nam się z niego skorzystać, 3 stoliki były do naszej dyspozycji. Dało się w te prawie 30 osób przy nich wysiedzieć, zjeść i wypić.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.