Przejdź do głównej zawartości

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.

Przeszliśmy przejściem na drugą stronę torów (linia kolejowa nr 8) i ulicą Praga poszliśmy w lewo. Za ostatnim budynkiem skręciliśmy w prawo i podeszliśmy pod niewielkie wzniesienie. Już tutaj pod nogami zauważyliśmy piaskowiec. Dalej w prawo, grzbietem wzniesienia, wąską ścieżką. Oto i Skałki Rejowskie przed nami...

Skałki, zbudowane z dolnotriasowego piaskowca ciągną się jakieś 200 m. Jeśli przyjdziemy tu gdy nie ma liści na drzewach, bez problemu możemy to miejsce potraktować jako punkt widokowy chociażby na Zalew Rejowski, ale i Baranowską Górę. Wśród skałek ukryte są dwie jaskinie. Ścieżką przechodzimy koło kolejnych skałek i schodzimy ponownie do zabudowań, na końcu ulicy Praga. Dalej drogą w kierunku torów i następnie w lewo, wzdłuż linii kolejowej. Jak byłem ostatnim razem na Skałkach, wszędzie sporo było śmieci, tym razem ktoś widać wziął się za sprzątanie. Śmieci leżały na kilku kupkach i pewnie czekały na wywiezienie. I bardzo dobrze, bo przyjemnie jest w tym miejscu a śmieci naprawdę przeszkadzały.

Droga nasza na chwilę odeszła od torów, przeszła koło polany na której znajdowała się stara dróżniczówka z 1885 roku, z czerwonej cegły, ze "sławojką" nieopodal. Dalej szliśmy całkiem blisko torów, aż piaskowcowe wychodnie zdradziły nam lokalizację kolejnego kamieniołomu. Kamień stąd wykorzystywano m.in. do budowy osiedli skarżyskich - Skałki i Kolonii Robotniczej. Doszliśmy do potoku i dalej poszliśmy ścieżką wzdłuż niego w lewo.

Był to dość przyjemny odcinek, z lewej strony wzniesienia, dawny kamieniołom a z prawej wartko płynąca rzeczka, z licznymi progami. Po chwili z lewej strony zauważyliśmy okazały dąb z kapliczką i ławeczką naprzeciwko. Za wcześnie było na odpoczynek toteż minęliśmy tylko to miejsce i na najbliższych skrzyżowaniu skręciliśmy w prawo. Przeszliśmy po kamieniach strumień i dalej prosto leśną drogą biegnącą prawie idealnie na południowy-wschód.

Droga ta miała doprowadzić nas do kolejnego kamieniołomu. Po mniej więcej kilometrze przeciął naszą drogę szlak zielony, z Bliżyna do Starachowic. Kawałek dalej zatrzymaliśmy się na odpoczynek. Warto było zwracać uwagę na to co poza drogą, gdzieniegdzie widać było niewielkie pojedyncze skałki. Wszędzie był piaskowiec - taki teren. Po odpoczynku ruszyliśmy dalej, nie zmieniając kierunku. Przekroczyliśmy szeroka gospodarczą drogę, za którą mieliśmy trochę zarośnięty odcinek, ale szło się całkiem dobrze. W końcu wzniesienie z lewej wskazało nam, że kamieniołom kolejny jest przed nami. Ścieżką podeszliśmy więc na granicę Kopulaka.

Wydobywany był tu czerwony piaskowiec - piaskowiec pstry. Spotkać go możemy w łuku między Ostrowcem a Skarżyskiem aż do okolic Piekoszowa, przede wszystkim. Tutejszy używany był do wytwarzania elementów pieców kopułowych, tzw. kopulaków - skąd nazwa kamieniołomu. Właścicielem Kopulaka w początkach XX wieku był przemysłowiec Aleksander Wędrychowski (wydobywał także jasny i czerwony piaskowiec Tumlinie, Zagnańsku, Mniowie i Niekłaniu). Wędrychowski był nieprzeciętną postacią, szukał innych zastosowań piaskowca niż tylko w budownictwie. Uwagę jego zwracała odporność kamienia na działanie kwasów chociażby. Zaczął produkcję wanien do trawienia metali, w hutnictwie zaproponował jako pierwszy wykładanie kamieniem pieców hutniczych. Zastosowanie piaskowca w przemyśle zostało docenione - otrzymał Wielki Srebrny Medal na wystawie w Częstochowie w 1909 r., własnie za wanny, które eksportowano na Górny Śląsk i do Zagłębia Donieckiego.

Obeszliśmy od południowej strony kamieniołom, droga po jego wschodniej stronie skręcała w prawo. Odchodziła od niej droga w lewo i tą, w kierunku północnym poszliśmy. Około 300 metrów dalej trafiliśmy na poprzeczna przecinkę, nią poszliśmy w prawo. Minęliśmy jedno skrzyżowanie, a na kolejnym z prowadzącą skośnie drogą skręciliśmy w lewo. Tak dotarliśmy na polanę zwaną Cygańskim Stołem. Wznosiła się na niej kapliczka z tabliczką a obok, na wypalonym przez piorun pniu drzewa, znajdowała się druga tabliczka. Obydwie dotyczyły tego samego.

Fundatorem kapliczki - figurki był Andrzej Miernik z Suchedniowa. W 2016 r. przeszedł on udaną operacje onkologiczną a w 2019 r. wystawił takie oto wotum. W miejscu tym są dwie ławeczki i kosz na śmieci, można więc przy okazji odpocząć. My tak zrobiliśmy. Po odpoczynku ruszyliśmy dalej, w kierunku północno-wschodnim. Mieliśmy tez kolejną przeprawę przez rzeczkę po 500 m, trochę wszystko porozlewało... Ale nie było tak źle. Trochę trudniej było na rozlewiskach kawałek dalej, trzeba było schodzić z drogi i obchodzić wszystko bokiem. W końcu jednak dotarliśmy do szerokiej leśnej drogi, którą biegł spotkany już wcześniej zielony szlak turystyczny. Tutaj poszliśmy w lewo, na zachód. Przed nami była najtrudniejsza przeprawa. Po chwili dotarliśmy do rzeczki o nazwie Kaczka oraz jej rozlewisk. Klucząc między mniejszymi i większymi kanałami, rowami z wodą czy rozlewiskami udało nam się dotrzeć na bezpieczny teren po drugiej stronie. Gdyby nie gdzieniegdzie przerzucone pnie, nie byłoby tak łatwo. Zimą i o tej porze roku zawsze tu trzeba się trochę pomęczyć. Ale da się przejść. Dalej poszliśmy szlakiem aż do jego skrzyżowania z drogą przy której stał drogowskaz. Na skierowanej w prawo na tabliczce widniało "Oczy Ziemi 200 m" i tam poszliśmy. Szlak prowadził prosto, w kierunku Suchedniowa.

Dotarliśmy do parkingu dla rowerów i ławeczek przy rzeczce, z prawej było wejście do miejsca zwanego "Oczy Ziemi'. Przeszliśmy pod tablicą i weszliśmy do kolejnego kamieniołomu.

To bardzo malownicze miejsce i świetne na odpoczynek. Sam kamieniołom nosi nazwą Kamieniołom Gębury - od nazwiska właściciela. Nadleśnictwo zorganizowało tu świetne miejsce do odpoczynku. mamy zalany wodą fragment z mini-molo, ale przede wszystkim wiatę turystyczną z murowanym grillem, a także wyznaczone miejsce na ognisko z ławeczkami dookoła.

A czemu Oczy Ziemi? Otóż w ścianie kamieniołomu w jednym miejscu skała tak ciekawie się uformowała, że przypomina to oczy. W tym wypadku samej Ziemi.

W kamieniołomie odpoczęliśmy dłużej i rozpaliliśmy ognisko. Jak przyszliśmy wychodziła stąd jedna ekipa (i to znajomych), a w międzyczasie jak siedzieliśmy przy ognisku przewinęło się jeszcze kilkanaście osób. To dość popularne miejsce, i - na szczęście - dostępne tylko pieszo lub rowerem. Nie da się podjechać bliżej autem niż na jakieś 2,5 km. Po najedzeniu się i zagaszeniu ognia wróciliśmy na drogę i poszliśmy nią dalej, na północny zachód, wzdłuż strumienia. Droga ta na mapach nazywana jest kolejką, ponieważ prowadziła tu kiedyś kolejna do kamieniołomu. Po jakiś 800 metrach skręciliśmy w prawo, na północ, zostawiając rzeczkę za sobą. Droga trochę meandrowała, co chwile odchodziły od niej jakieś ścieżki, ale w końcu wyprowadziła nas z lasu. Ponownie na koniec ulicy Praga. Przeszliśmy przez tory przejściem i poszliśmy prosto przez tamę na zalewie. Minęliśmy restaurację, pomnik Staszica (w głębi poniżej pozostałości wielkiego pieca na Rejowie). Przy Muzeum im. Orła Białego skręciliśmy w prawo i tak dotarliśmy do parkingu na którym czekał nasz transport.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.