Przejdź do głównej zawartości

Śląsk Cieszyński cz. III: Grodziec - Skoczów

 Ostatni dzień wędrówki po Śląsku Cieszyńskim nie obfitował w tak wiele atrakcji jak poprzednie, może nawet trochę rozczarował. Na szczęście nie był zupełnie pozbawiony widoków czy interesujących obiektów, szczególnie w Skoczowie; w każdy razie - ten dzień był jakoś skromniejszy. Zaczęliśmy we wsi Grodziec - przed nami 16 km do Skoczowa.

Podobnie co do wcześniej opisywanych miejscowości, pierwsze wzmianki o wsi Grodziec znajdujemy w początkach XIV wieku. Wchodził w skład księstwa cieszyńskiego, a sama nazwa wskazywała na istnienie tu jakiegoś obiektu obronnego. Od XV w. własność Grodzieckich, którzy to w kolejnym wieku wystawiają zamek i następnie zakładają okazały park. Kolejnymi właścicielami zostają Marklowscy, Sobkowie, Larischowie... i ostatecznie Ernest Habicht, którzy zarządza dobrami w latach 1927-39. Na zamku tworzy wtedy wspaniałą kolekcję muzealno-biblioteczną, która niestety uległa rozproszeniu.

Wysiedliśmy przy głównej ulicy, zahaczyliśmy o sklep i ruszyliśmy przez wieś ulicą Kościelną. Najpierw dotarliśmy do budynku szkoły, przy którym zainteresowały nas dwa obiekty.

Przed budynkiem znajdował się pomnik poświęcony chor. pil. Janowi Kalfasowi (1916-1983), biorącemu udział w II wojnie światowej. Latał w dywizjonach bombowych 300 i 301 PSP RAF-u oraz w Polskiej Eskadrze 1586 we Włoszech. Łącznie wykonał 41 lotów bojowych. Od 1922 r. mieszkał on z rodzicami w Grodźcu. Po II wojnie światowej pracował m.in. wiele lat w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym.

Ponadto na ścianie budynku szkoły są dwie ciekawe tablice - jedna, pamiątkowa odsłonięta na 350-lecie tradycji szkolnych (1652-2002) i druga informująca, że poddasze budynku szkoły jest ostoją nietoperzy - jest to chronione stanowisko tych zwierząt. Idąc dalej ulicą Kościelną dotarliśmy do zabytkowego kamiennego mostku, za którym wznosił się biały budynek dawnej szkoły. Wzdłuż ulicy płynie tu niewielki potok Tchórzówka, to właśnie na nim ponad 300 lat temu wybudowano most z kamienia. Budynek zam mostem - dawna szkoła z 1820 r. - dzisiaj jest własnością prywatną. Ale podkreślić tu należy - wracając do wcześniej wymienionej tablicy - że tradycje szkolne w Grodźcu sięgają 1652 r., wtedy pierwszy raz w dokumentach pojawia się tutejsza szkoła.

Prawie na przeciwko mostku, po drugiej stronie drogi szła droga prowadząca do zamku, ale nią poszliśmy później. Na razie dalej aż do kościoła pw. św. Bartłomieja. Widoczny był już z daleka, położony na zakręcie drogi, strzelisty, neogotycki. 26-metrowa wieża zwieńczona jest iglicą i krzyżem. Świątynia powstała w latach 1908-10 wg projektu Albin T. Prokopa, zastępując dawny kościół z XVI w. Konsekracja miała miejsce w 1935 r. Wyposażenie kościoła - ołtarze, konfesjonały, ławy - wykonał rzeźbiarz Ludwik Max Linzinger. Wewnątrz także wyposażenie z wcześniejszej świątyni, m.in. chrzcielnica, ambona, figura św. Bartłomieja, renesansowy nagrobek Henryka Grodzieckiego. W kościele jest też kaplica poświęcona wyniesionemu na ołtarze przez Jana Pawła II św. Melchiorowi Grodzickiemu.

Po obejrzeniu kościoła wróciliśmy prawie do mostku, aby skręcić w lewo w drogę prowadzącą przez park. Wpierw trafiliśmy na ruiny dawnego kościoła w parku, na prawo od ścieżki. Podeszliśmy oczywiście obejrzeć. Zostało z niego tylko zrujnowane prezbiterium z kamienia i cegły. Pierwszy kościół był drewniany, wzmiankowano go w XV w. Murowany wystawili Grodzieccy w II poł. XVI wieku. Wystawiono go na terenie należącym do właścicieli zamku. Budynek posiadał drewnianą wieżę która przechodziła remont jeszcze w 1899 r. Po zbudowaniu nowego kościoła, świątynię częściowo rozebrano w 1927 r. Na wewnętrznej ścianie prezbiterium znajduje się tablica upamiętniająca ochrzczonego w tym kościele Józefa Bożka (1782-1835), wynalazcy i mechanika. Urodził się w pobliskich Bierach.

Ścieżką przez park dotarliśmy do remontowanego budynku zamku. Dość duży obiekt, będący własnością prywatną. Jak już wspominałem, na terenie Grodźca dawniej istniał obiekt obronny, stąd nazwa miejsca. Pierwszy obiekt obronny murowany powstał tu, wedle datowania pochodzenia piwnic, w XV wieku. Na przełomie XVI/XVII wieku zamek został przebudowany na renesansowy dwór obronny. Dokonał tego starostwa Marcin Grodziecki. Dodano wtedy do budowli tak charakterystyczne elementy z epoki jak attyki orz wieżyczki. Następna przebudowa w XVIII w. przekształciła dach, wzniesiono tez kolejne piętro. W XIX wieku w wieży powstała neogotycka kaplica. Zamek miło długiej historii zachował się w bardzo dobrym stanie - nie był zniszczony; z oryginalnych wcześniejszych elementów zachowane są m.in. portale, stropy z drewnianych belek obramienia okien. Całość otacza park w stylu angielskim założony w XIX w. Zamek nie stał pusty, zawsze miał właścicieli. Ostatnim z nich był Ernest Habicht (1874-1956), który utracił zamek w czasie II wojny światowej. Wtedy budynek został przekazany na szpital polowy. Podczas zawieruchy wojennej rozgrabiono jego wyposażenie. W l. 1945-46 zamkiem zarządzała Polska Akademia Umiejętności, w l. 1946-50 Państwowy Instytut Naukowy Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach a następnie do 2004 r. Instytut Zootechniki. Od 2004 r. jest to własność prywatna Michała Bożka.


Minęliśmy remontowany zamek i dalej ulica Dworską przeszliśmy koło dawnych zabudowań dworskich, w których mieści się Zakład Doświadczalny Instytutu Zootechniki PIB im. prof. Mieczysława Czai. Na skrzyżowaniu za budynkami skręciliśmy w lewo. Po chwili dotarliśmy do stawów, pływały łabędzie. Gdyby nie odgłosy pobliskiej trasy 52 byłoby naprawdę miło :) W drzewach przy drodze odnaleźliśmy wyblakłą tablicę informacyjną rezerwatu. Rozpościerał się po prawej stronie drogi, chociaż od tej strony jego wygląd za bardzo nie robił wrażenia.

Rezerwat "Morzyk" powstał w 1996 roku i jest objęty ochroną ścisłą. Ochroną objęto tu las o charakterze grądu subatlantyckiego i buczyny karpackiej, z występującymi tutaj tufami wapiennymi. A tufy to porowate skały osadowe. Do rezerwatu oczywiście nie wchodziliśmy, minęliśmy go drogą, przechodząc po chwili pod trasa nr 52. Za nią skręciliśmy w ulicę biegnącą w lewo, nad dawną linią kolejową. rozpoczęliśmy zadeptywanie asfaltu. Początkowo tylko ten odcinek był mało ciekawy ale już po kilkuset metrach z trasy tej, wznoszącej się niezbyt stromo, rozpostarł się ładny widok w kierunku południowo-zachodnim i zachodnim. Widać było nawet z oddali zamek w Grodźcu ale przede wszystkim... Beskidy.

Minęliśmy tablica z nawą wsi - Bielowicko i idąc cały czas główną ulicą (wedle nazwy nawet "Centralną") dotarliśmy do kolejnego zabytku na trasie. Był to drewniany kościół pw. św. Wawrzyńca. Kościół o konstrukcji zrębowej, kryty gontem, powstał w 1701 r. w miejscu wcześniejszej świątyni. Od 1795 r. jest kościołem parafialnym.Wydłużone prezbiterium kościoła zamknięte jest trójbocznie, nawa na planie prostokąta, kruchta - kwadratu. Na zewnątrz kościoła soboty. w wyposażeniu m.in. drewniana ambona z początków istnienia kościoła, dwa żyrandole (być może wcześniejsze), obrazy XVI-XIX w.

Udało się zajrzeć do kościoła, chociaż krata dzielnie broniła dostępu do ścisłego wnętrza. Na cmentarzu kościelnym znaleźliśmy jeszcze grób Nieznanego Żołnierza. Dalej skierowaliśmy się główna ulica na północ i po jakiś 250 m skręciliśmy drogą w lewo, w kierunku Kowali. Droga lekko opadała, wiodła przez niewielki lasek i pola; całkiem przyjemne widoki były dookoła. Ulica wprowadziła nas do wsi Kowale. Doszliśmy do siedziby OSP, przy niej skręciliśmy w prawo i wykręcająca drogą doszliśmy do szosy prowadzącej do Pierścieca. Skręciliśmy w lewo, przechodząc po chwili między stawami.

Przekroczyliśmy mostem Iłownicę i weszliśmy do wsi o dziwnej nazwie Pierściec. Pierwszy raz nazwa wsi w dokumentach pojawia się w połowie XVI w. aczkolwiek wieś istniała przed tym czasem. Skręciliśmy w pierwszą ulice w prawo, w Spacerową, mijając starszą i młodsza zabudowę jednorodzinną doszliśmy do rozjazdu na skraju wsi gdzie poszliśmy w lewo, do centrum, ulicą Marii Wardas. 500 m dalej znaleźliśmy się na głównej ulicy naprzeciw szkoły. Poszliśmy wpierw w prawo do kościoła.

O ile wygląd kościoła nie zrobił na nas jakiegoś szczególnego wrażenia, warto tu podkreślić, że jest to jedno z nielicznych Sanktuariów św. Mikołaja. Świątynia powstał w 1888 r. zastępując wcześniejszą drewnianą. Relikwie św. Mikołaja z Bari przywiózł tutaj w 1963 r. kardynał Bolesław Kominek. Jednakże relikwie relikwiami, natomiast kult św. Mikołaja trwa tu od ponad 400 lat. Zaczęło się od wielkiego pożaru, który zniszczył całą miejscowość w 1616 r. ocalała jedynie figura św. Mikołaja. Co ciekawe, ludzie stracili wszystko a ocaloną figurę uznano za znak od Boga i uznano za cudowną, co za pokrętna logika :) Ale tak się zaczęła historia miejscowego kultu. Legendę o św. Mikołaju napisała też Zofia Kossak.

Od kościoła cofnęliśmy się do szkoły. Na budynku z oddali dostrzegliśmy tablice, więc podeszliśmy. Przy drzwiach wejściowych umieszczona została tablica upamiętniająca nadanie szkole imienia Zofii Kossak w 1991 roku. Wróciliśmy do głównej ulicy i poszliśmy nią przez wieś, zatrzymując się po drodze w piekarni-cukierni. Dalej prosto aż do przejazdu kolejowego, za nim skręciliśmy w lewo i 200 m dalej w prawo, wąską uliczkę, która doprowadziła nas do prostopadłej - Winogradzkiej. Poszliśmy w lewo, idąc między zabudowaniami wsi. Dochodząc do dużej połaci nieużytków zeszliśmy z szosy w prawo, przecinając je i dochodząc do biegnącej dołem szosy w kierunku zachodnim. Nią doszliśmy do szkoły w Kiczycach, skręcając tu na rozwidleniu w lewo.

Przeszliśmy między stawami, po chwili byliśmy na prostopadłej ulicy - Ochabskiej. Nią w lewo, mijając siedzibę OSP i niebawem jeden budynek z herbem Kiczyc. Kawałek za nim, przy lesie, zeszliśmy z szosy idąc w prawo. Droga doprowadziła nas do biegnącego wzdłuż Wisły szlaku rowerowego. Tu w lewo, wzdłuż królowej rzek. Odcinek nie był jakiś pasjonujący. Droga była dość zarośnięta, jedynie gdzieniegdzie trafialiśmy na otwartą przestrzeń z prawej gdzie można było dostrzec rzekę. Drogą tą dotarliśmy do samego Skoczowa.

Wisłę przekroczyliśmy mostem w ciągu ulicy Bielskiej. Wyszło nam 16 km, a o samym Skoczowie kilka zdań - nie zwiedziliśmy go super-dokładnie - napiszę w osobnym poście.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.