Przejdź do głównej zawartości

Świętokrzyskie. Z Zemborzyna przez Tarłów do Pętkowic.

 Kolejną sobotę przyszło spędzić na terenie województwa świętokrzyskiego, chociaż dość blisko granicy z mazowieckim. Tym razem padło na okolice Bałtowa. Mimo tego, że padało prawie cały czas, było dość przyjemnie. No i drogi leśne, dość błotniste albo z wijącymi się pod nogami jeżynami, za bardzo nie przeszkadzały. Zaczęliśmy w zasadzie w części Czekarzewic - Zemborzynie Kościelnym.

Zemborzyn to dawna własność królewska. Pierwszy, jeszcze drewniany kościół, powstał tu w poł. XIV wieku, wtedy też erygowano parafię. Od 1613 r. parafia była filialną w stosunku do Tarłowa. W 1778 wybudowano kolejny kościół, który odnowiono sto lat później. A obecny, który możemy oglądać, pod wezwaniem św. Mikołaja powstał w latach 1919-24. Konsekrowano go w 1930 r. To budowla jednonawowa z kamienia.

Naprzeciwko kościoła, z prawej strony, na terenie plebanii znajduje się kamienny krzyż, natomiast bezpośrednio naprzeciwko świątyni - nagrobek. Jak głosi inskrypcja jest to nagrobek Ignacego Wąsowskiego zmarłego w 1860 r., właściciela miejscowych dóbr. Z tyłu pomnika jest umieszczona współczesna tablica poświęcona Benedyktowi Radziszewskiemu, który wg inskrypcji walczył w powstaniu listopadowym. Został on zamordowany przed domem swojego brata do którego wprowadził się na jego prośbę. Brat Benedykta, Ignacy, był dawnym kapitanem artylerii, ziemianinem i sędzią pokoju. Morderstwa wraz z rabunkiem dokonało 5 chłopów w dniu 29 kwietnia 1847 r. (więcej szczegółów: W. Z. Łyjak, Ignacy Dominik Radziszewski (1782-1853) i jego familia [w:] Biuletyn Biblioteki Jagiellońskiej r. LXV).

Od kościoła poszliśmy w kierunku południowym, szosą, mijając po chwili ostatnie zabudowania i cmentarze. Zaraz za nimi weszliśmy w las, skręciliśmy w lewo idąc jeszcze chwilę asfaltem a następnie w pierwszą leśną drogę w prawo. Lekko wykręcała ale prowadziła prawie cały czas na południe. Niektóre odcinki były bardziej, inne mniej zarośnięte, w końcu udało się pilnując kierunku dojść po mniej więcej kilometrze na skraj lasu. Dalej skrajem lasu poszliśmy w prawo. Po kilku minutach, przy dość pokaźnych rozmiarów głazach zrobiliśmy krótki odpoczynek. Po nim pilnując już tego kierunku, czyli zachodniego, dotarliśmy do szerokiej gruntowej drogi biegnącej od Zemborzyna do Tarłowa. Zaczęło padać. Skręciliśmy w lewo w kierunku Tarłowa.

Droga prowadziła na przemian lasami i otwartymi terenami. Niebawem zobaczyliśmy już w oddali Tarłów z rzucającą się w oczy bryła kościoła św. Trójcy. Do miejscowości weszliśmy drogą prowadzącą przy cmentarzu polskokatolickim. Od niego szosą poszliśmy w prawo w kierunku centrum wsi. Tarłów to dawne miasto założone przez Andrzeja Tarło. Od początku XVII w. był własnością Oleśnickich a od końca tegoż wieku - Denhoffów. Doszliśmy do cmentarza parafialnego i idąc przez niego główną aleją zatrzymaliśmy się na chwilę przy pomniku Legionistów poległych w 1915 r. w walkach w okolicy.

W ciągu kilku dni walki Legioniści Polscy odnieśli zwycięstwo nad wojskami rosyjskimi, broniącymi tzw. Reduty Tarłowskiej. W 1929 r. na pamiątkę bitwy wystawiono pomnik ze składek społeczeństwa. Wyszliśmy z cmentarza i podeszliśmy do kościoła. Na szczęście był otwarty. Świątynię ufundował  Zbigniew Oleśnicki w 1647 r. Wolno stojące kolumny w fasadzie kościoła uznaje się za zwiastun baroku. Na szczególną uwagę w kościele zasługują wykonane w dekoracji stiukowej sceny tzw. tańca śmierci, wraz z wyobrażeniem dobrze uzbrojonego polskiego szlachcica. Nie omieszkaliśmy wejść do kościoła aby to zobaczyć

Wyszliśmy z terenu kościoła przecinając Rynek i wychodząc ulicą Ostrowiecką. Minęliśmy kamienny krzyż z 1932 r. oraz ciekawie przyozdobione podwórko z kolorowymi domami i skręciliśmy w prawo, w kierunku Potoczka. Szliśmy ten odcinek wraz ze znakami niebieskiego szlaku turystycznego. Po minięciu ostatnich zabudowań dotarliśmy do lasu. Z prawej strony drogi pojawiło się ogrodzenie wraz z tablicą pamiątkową - był tu dawniej cmentarz żydowski.

Na chwilę zatrzymaliśmy się jeszcze w pobliskim lesie, następnie po kilku minutach doszliśmy do szosy w Potoczku. teraz w lewo, przez wieś. Najstarszy dokument o wsi pochodzi z 1662 r. Od pierwszej połowy XIX w. do lat 70. XIX w. była to własność Herniczków. Następnie kupił wieś Bolesław Kotkowski z Bodzechowa. Franciszka Kotkowska, będąca właścicielką majątku Potoczek wyszła za mąż za Janusza Gombrowicza, brata Witolda. Tym sposobem Gombrowicz stał się właścicielem dużego majątku w którym rozbudował dom mieszkalny - dawną leśniczówkę. Witold Gombrowicz bywał tutaj, napisał tu też swoją pierwszą nieudaną powieść. Gombrowiczowie mieszkali w majątku do 1943 r. gdy po kolejnym napadzie lewicowej partyzantki opuścili wieś, przenosząc się do Warszawy. Po  wojnie majątek rozparcelowano.

Szliśmy przez wieś niezbyt długi odcinek, może 800 m. Dotarliśmy do figury Matki Boskiej z 1918 r. Obok, dość nietypowa rzecz, znajdował się nagrobek Bronisławy Wróblewskiej z domu Paluszyńska. Niestety stan tablicy uniemożliwił odczytanie w jakich latach żyła, niemniej sprawdzenie danych w Genotece wskazywałoby, że w 1897 r. wzięła ślub z Janem Wróblewskim. Prawie na wysokości figury skręciliśmy w prawo idąc dalej szosą przez niewielki las, a następnie skręcając w lewo wzdłuż dużego gospodarstwa. Minęliśmy oczyszczalnię ścieków i fermę bydła. Weszliśmy ponownie w las. Najpierw wraz ze szlakiem skręciliśmy w lewo a na rozwidleniu gdy szedł lewą odnogą, poszliśmy w prawo. Szliśmy dość szeroką leśną drogą, niestety w wielu miejscach rozjeżdżoną przez ciężkie pojazdy wywożące drewno z lasu.

Z szerokiej drogi zeszliśmy w końcu przy uprawie leśnej, idąc w lewo, na południowy-zachód, w drogę która przypomniała nam pierwszy odcinek wędrówki. Znów lekko zarośnięta miejscami, z kałużami. Takie dwa najbliższe kilometry nas czekały, ale szło się całkiem dobrze. Zatrzymaliśmy się w świerkowym oddziale leśnym na ostatni odpoczynek. Ruszyliśmy dalej i doszliśmy do prostopadłej drogi, które poszliśmy w prawo i następnie po chwili w lewo, przez młody las dochodząc do zabudowań. To już Wólka Pętkowska-Kolonia. Przecięliśmy gruntową drogę i skręciliśmy w lewo, szosą idąc przez wieś.

Szosa doprowadziła nas do Wólki Pętkowskiej. Dochodząc do skrzyżowania we wsi minęliśmy pamiątkowy głaz ustawiony ku czci pomordowanych przez hitlerowców mieszkańców. W dniu 13 lipca 1943 r. Niemcy zamordowali 7 mężczyzn w wielu 22-32 lat.

W Wólce Pętkowskiej ponownie spotkaliśmy szlak niebieski i wraz z nim doszliśmy do ronda, przed nim minęliśmy jeszcze krzyż z 1900 r. Na rondzie zostawiliśmy szlak niebieski zmieniając go na czarny, który prowadził na północ. Wraz z nim zaczęliśmy wychodzić ze wsi. Po obu stronach pojawiły się pola, z lewej po chwili cmentarz a przed nami w oddali widoczny kościół. Tam też się kierowaliśmy. Jakieś 10 minut zajęło dotarcie od cmentarza do kościoła. Sam kościół nie wyglądał jakoś okazale ale był to rozbudowany dawny zbór ariański jeszcze z XVII wieku. W 1973 roku rozbudowano go o ceglaną część, a sam kamień węgielny pod świątynię poświęcił papież Paweł VI.

Pospacerowaliśmy jeszcze po terenie znajdującego się obok terenu rekreacyjnego z łowiskami "Poraj" i wsiedliśmy do busa. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilę odpoczynku w Bałtowie bo i tak było po drodze.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.