Przejdź do głównej zawartości

"Tarzan", wąwozy i Szewna

15 grudnia wybraliśmy się na niedługą trasę, z Woli Grójeckiej pod Bodzechowem do Szewnej. Warunki nas trochę zaskoczyły, o ile w naszych radomskich okolicach śniegu było brak, to na tej trasie momentami było go około 30 cm. Nie mniej całkiem przyjemnie się szło.
Wysiedliśmy z busa we wsi, przejeżdżając wcześniej przez jeden wąwóz. Ruszyliśmy od razu szosą na zachód, po chwili docierając do pomnika upamiętniającego walkę stoczoną przez oddział AK pod  dowództwem Tomasza Wójcika "Tarzana". 7 lipca 1944 r. partyzanci zostali zaatakowani przez 120 żołnierzy niemieckich, przerzuconych tu z niedalekiego Ostrowca Świętokrzyskiego. W zaciekłej walce śmierć poniosło aż 37 AK-owców (sam oddział liczył prawdopodobnie 54 partyzantów). Tym samym planowana akcja przejęcia pociągu z amunicją, jadącego do Sandomierza, nie powiodła się. Ku pamięci poległych wystawiono pomnik w Woli Grójeckiej.
Dalej jeszcze niewielki kawałek szliśmy asfaltem, mijając relikt zeszłej "epoki", wyblakłą już tabliczkę umieszczoną na jednym budynku z napisem "PRZODOWNIK OCHRONY ROŚLIN". Po chwili skręciliśmy w prawo, na północ. Zmieniliśmy nawierzchnię na ośnieżona polna drogę, prowadzącą przez płytki wąwóz i kawałek za nim, zgodnie z widocznymi śladami na śniegu skręciliśmy tym razem w lewo. Szliśmy dobra dwadzieścia minut, mając w lekkim oddaleniu widoczne zabudowania Ostrowca Świętokrzyskiego. Nie wiało za bardzo, więc mimo odkrytego terenu szło się całkiem przyjemnie. Polna droga doprowadziła nas do szosy Wszechświęte - Bodzechów. Nią podążyliśmy kawałek na południe, do odchodzącej w prawo polnej drogi, przy kapliczce.
Tak więc znów pola... Tutaj już bardziej odczuwaliśmy wiejący wiatr, na szczęście niezbyt silny. Droga nasza po około 800 m skończyła się dając tylko wariant w lewo lub prawo, wybraliśmy druga opcję by po chwili odbić w lewo i po kilku minutach w prawo, w schodzącą w kierunku wąwozu drogę. Wpierw szliśmy mając wąwóz po naszej lewej stronie, w końcu weszliśmy w jego jedna z odnóg. Tu, schronieni przez wiatrem, zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek.
Trasa trzeba przyznać w wąwozy była bogata, padła nawet propozycja aby okolice zwiedzić raz jeszcze we wrześniu, kiedy nie będzie śniegu i winno to jeszcze ładniej wyglądać. kto wie, zobaczymy... Tymczasem szliśmy dalej, na chwilę wyszliśmy z wąwozu przekraczając niewielką rzeczkę, i głębszym, kolejnym wąwozem weszliśmy do wsi Goździelin. Teren zamieniliśmy na zurbanizowany. Stąd poszliśmy szosą, w kierunku Ostrowca. Niecały kilometr dalej, na skrzyżowaniu skręciliśmy w lewo, minęliśmy kilka pojedynczych zabudowań i przez pola, tym razem nie wydeptaną nazbyt drogą, dotarliśmy do Denkówka. Z racji, że trzeba było trochę się oddalić od Ostrowca, kierunek zmieniliśmy na południowy, szosą idąc aż do centrum wsi z pętlą autobusową i kapliczką.
Autobus już stał na pętli, można było dojechać do Ostrowca, ale co to by była za przyjemność po 9-ciu kilometrach. Chwilkę tylko postaliśmy czekając na wszystkich, odsapnęliśmy chwilę. Patrząc wokół rozchodziły się stąd drogi biegnące dalej przez wieś, ale naprzeciwko kapliczki była lepsza, ledwo widoczna droga wchodząca w wąwóz... To było nasze przeznaczenie. Iście  pioniersko pierwsi wydeptaliśmy w śniegu przejście, wchodząc po chwili w naprawdę głęboki wąwóz.
Długości miał z 600 m, wyszliśmy z niego ponownie na pola. Stąd rozciągał się ładny widok na ośnieżoną okolicę. Dalsza drogę musieliśmy sobie wydeptać przez pola, na szczęście było to tylko jakieś 400 m i stanęliśmy przy zabudowaniach Jędrzejowa, przy trasie nr 9. Tu 5 minut na zebranie sił po przedzieraniu się przez śniegi i na druga stronę przejściem dla pieszych. Kontynuowaliśmy dotychczasowy kierunek po zachodniej stronie "dziewiątki". Minęliśmy kilka domów, na ukrytym pod śniegiem rozwidleniu trza było zastanowić się co dalej. Nazbyt w lewo w końcu odbiliśmy, podeszliśmy pod niewielką górkę i tam zrobiliśmy kolejny dłuższy odpoczynek.
Później poprzez uprawy porzeczek do zadrzewień i ogrodzonego sadu. I tu niespodzianka, nie ma dróg, nie ma sensownego przejścia. Więc odcinek ekstremalny czas zacząć... Znaleźliśmy wąwóz, przeszliśmy go w poprzek, wspierając się o siatkę ogrodzeniową i dalej wzdłuż sadu w kierunku widocznych zabudowań. Na szczęście udało się znaleźć przejście między zabudowaniami i wyszliśmy na szosę w zasadzie już w Szewnej. Ostatni odcinek to wędrówka chodnikiem w lewo, w prawo i aż do kościoła posadowionego na wzniesieniu. Niestety "stuknęło" tylko skromna 14 km.
Przy kościele spędziliśmy chwile czasu, aby poznać chociażby z zewnątrz budowlę oraz jej otoczenie. Na teren kościelny prowadziła wspaniała, oryginalna metalowa brama, która pierwotnie była pawilonem handlowym wykonanym na wystawę w Niżnym Nowogrodzie w 1896 r. W 10 lat później dodano krzyż i przekazano obiekt jako bramę na teren kościoła.

Sam natomiast zespół kościelny, bo nie sam kościół to rzecz oryginalna i ciekawa. Zbudowano go w latach 1775-88, według projektu wybitnego architekta ks. Józefa Karśnickiego, którego 300. rocznica urodzin wypada w 2019 r. W skład zespołu wchodzą: kościół, dwie wikarówki, plebania oraz dom dla sług kościelnych. Kościół jest dwuwieżowy a nad prezbiterium wznosi się hełm z latarnią. Wyposażenie świątyni jest późnobarokowe. Nie było nam dane dostać się do środka. Tu skończyliśmy wędrówkę piesza, wsiedliśmy do busa i udaliśmy się na obiad do Ostrowca Świętokrzyskiego, a później już do Radomia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.