Przejdź do głównej zawartości

z Ruskiego Brodu do Gielniowa i nawet dalej...

Jedna z samotnych tras, która miała mieć z założenia jakieś 20 km a wyszło niestety aż 34. Nie mniej, nie ma tego złego, zawsze warto chociażby sprawdzić czy nadal na dłuższych dystansach chodzi się dobrze. Sama trasa dość ciekawa, poza ostatnim odcinkiem, trochę tu historii i mnóstwo lasów...
Do Ruskiego Brodu nie było trudno dotrzeć. Bus z Radomia do Przysuchy i z Przysuchy na Końskie po 10 minutach. Do Ruskiego też długo nie jedzie więc podroóż zajęła może z  godzinę i 15 minut. Wysiadłem przy kościele. Świątynia w Ruskim Brodzie powstała w XX wieku. z inicjatywy dwóch postaci związanych z Borkowicami, dawniejszą siedzibą parafii do której ta wieś przynależała. Pomysłodawcą kościoła w Ruskim Brodzie był ks. Jan Wiśniewski, a Stefan Dembiński, właściciel dóbr okolicznych, podarował plac i materiały do budowy. Obiekt wyświęcono w 1926 r. i był to pierwotnie budynek drewniany, obecny murowany jest z 1930 r.
Poszedłem wzdłuż szosy przez wieś, w kierunku Końskich, jakieś 400 m dalej przy kapliczce skręciłem w prawo, wchodząc na czerwony szlak turystyczny. Minąłem po chwili sklep a po kilku minutach ostatnie zabudowania wsi. Wszedłem do lasu, mieszany, iście byle jaki, ale za szlabanem zaczynał się już ciekawszy, starszy drzewostan. Przy grupie starych drzew, pierwsze ciekawe miejsce na trasie. Krzyż z płytą upamiętniającą wysiedlonych Kacprowiaków.
Do lat 50-tych XX wieku w tej części lasu znajdowała się wieś Kacprów. Jak kilka innych leśnych osad, została zlikwidowana pod pretekstem tworzenia w okolicy poligonu Barycz. Część osób dobrowolnie opuściła te tereny, część uciekła, część przeniesiono siłą... Dziś poza pojedynczymi obiektami trudno doszukać się jakichkolwiek pozostałości po wsi. Na szczęście upamiętnia ją pomnik.
Z głównej leśnej drogi niedługi kawałek za pomnikiem odbiłem w prawo-skos, idąc wpierw koło upraw leśnych. Las był teraz dość przerzedzony, sosnowy głównie. Z czasem stawał się gęściejszy, a drogi lekko błotniste. Doszedłem do krzyżującej się drogi pożarowej i tutaj wedle znaków szlaku, skręciłem w nią w prawo. Teraz długa prosta, częściowo o nawierzchni asfaltowej. Jednak nawet przy tej gospodarczej drodze, można było spotkać ciekawe obiekty. Najpierw rzeka Radomka, niecałe 500 m od wejścia na pożarówkę. Most może nie wyglądał na mocno solidny, ale auta po nim przejeżdżały. Radomka była tu w swoim początkowym biegu, płynąc w stronę Ruskiego Brodu. W okolice samych źródeł jeszcze miałem dotrzeć.
Za mostem droga lekko się wznosiła, ale była ciągle asfaltowa i szeroka. Zaraz przy starym przebiegu szlaku znajduje się kamień i krzyż wystawione przez Koło Łowieckie. Idąc dalej, przy skrzyżowaniu dróg, kolejny kamień-pomnik, tym razem poświęcony wszystkim walczącym w czasie II wojny światowej. Został on wystawiony w 2007 roku.
Mijając kolejne skrzyżowania, uprawy leśne, składnice wyciętych drzew, dotarłem wreszcie (po 3 km marszu tą drogą) do odbicia szlaku w lewo, w idąca początkowo lekko pod górę leśną przecinkę. To był ostatni w tym momencie widoczny odcinek drogi. Po 600 m niby droga się kończyła, dochodząc do innej biegnącej prostopadle. Trzeba było jednak trochę wysilić wzrok i ruszyć dalej, ledwo widoczną zarośniętą ścieżką prosto, pod upadłym drzewem, przez polanę. Na jej skraju dukt stawał się wyraźniejszy, wchodził lekkimi meandrami w las. Chwilę później pojawiła się tablica informacyjna rezerwatu "Puszcza u źródeł Radomki". Po chwilowej poprawie droga znów pojawiała się i znikała, gdzieniegdzie będąc porośnięta młodymi drzewkami. Ale udało się dotrzeć wedle znaków szlaku do zniszczonego mostku na Radomce. Mająca 116 km rzeka bierze w okolicy swe początki, aby wpaść do Wisły pod Ryczywołem.
Dalej wedle szlaku prosto, na polanę. W tym miejscu też kolejny pomnik, poświęcony wydarzeniom z II wojny światowej. Dawniej istniała tu leśniczówka Huta. We dniach 11-12 września 1939 r. walkę z Niemcami stoczyły tu oddziały Armii "Prusy". Także AK toczyła tu walki z hitlerowcami: we wrześniu i listopadzie 1944 r.
Bitwa we wrześniu '44 była związana, jak w przypadku Stefanowa o którym jeszcze wspomnę, z niemiecką operacją "Waldkater", mającą na celu oczyszczenie Lasów Przysuskich z partyzantów, którzy w znacznej liczbie znajdowali się na tym terenie (72. i 25. pp AK).
Od polany z pomnikiem trasa wiodła prosto, wyraźną leśną drogą, która po kilku łagodnych zakrętach wyprowadziła mnie na kolejną drogę pożarową. Ta zaś doprowadziła do skrzyżowania, gdzie w prawo można było się udać do Kozłowa, a w lewo - do osady Kurzacze. Poszedłem w lewo. Niecałe 1,5 km dalej, przy pomnikowym, starym dębie skręciłem w prawo, w kierunku północno-zachodnim. Szeroka i wygodna droga prowadziła lekko pofalowanym terenem, gdzieniegdzie widać było zagłębienia terenowe, czy oczka wodne, a z czasem i mniej typowe drzewa, jak kasztanowce czy owocowe drzewa. Dość nietypowe ale wszystko za chwilę się wyjaśni.
W końcu dotarłem do pomnika w symbolem Polski Walczącej i do tablicy oznajmującej, że była tu wieś partyzancka Stefanów.
To szczególna wieś w tych lasach. W ogóle, niegdyś, w XIX wieku, wiosek w okolicy dalszej i bliższej było kilka. Byli w Stefanowie i "Hubalczycy" byli i AK-owcy. Właśnie wrześniu 1944 r. wieś przestała istnieć. W przededniu operacji "Waldkater", na tych terenach stacjonowali żołnierze 72 pp i 25 pp AK (na terenie samego Stefanowa przebywał m.in. dowódca 25 pp AK wraz ze sztabem, dwoma kompaniami i z taborami). Niemcy rozpoczęli natarcie 26 września o 6 rano, zaczynając od Gałek. Dotarli w okolice Stefanowa, który zajęli i zniszczyli, zepchnęli partyzantów dalej. Koło godziny 13 oddziały AK przystąpiły do kontrataku, spychając na wysokość Stefanowa a następnie dalej, siły niemieckie, które ostatecznie popołudniem wycofały się. Akcja "Waldkater" nie odniosła spodziewanego skutku, zniszczone jednak w czasie działań zostały Gałki, Rozwady, Stefanów i Wywóz, aresztowano 48 osób z Gałek i Stefanowa. W odwecie partyzanci dokonali ataku na Przysuchę w nocy z 27 na 28 września.
Wieś bardzo szybko odbudowano, ludzie powrócili ale tylko na kilka lat... Władze i tę wieś kazały wysiedlić w latach 50. w związku z budową poligonu w Baryczy. Od tego momentu wieś przestała istnieć. Dziś poza wspomnianymi wcześniej obiektami, znajduje się tu ołtarz polowy, z tablicami pamiątkowymi. Rokrocznie obywają się tu uroczystości rocznicowe.
Szeroką, dawniej wiodąca przez wieś drogą poszedłem w dotychczasowym kierunku. Nie skręciłem jednak 250 m dalej drogą w stronę Bud, a odnogą obrałem kierunek na wprost. Tym sposobem, dotarłem jeszcze do jednego krzyża. Za nim na skrzyżowaniu droga idącą w lewo-skos i zaraz w prawo. Droga teraz lekko wykręcała próbując osiągnąć kierunek północny. Doprowadziła w końcu do kolejnego ołtarza polowego z pomnikiem - tym razem upamiętniającym pomordowanych mieszkańców wsi Gałki.
W Gałkach stacjonował Oddział Wydzielony Wojska Polskiego, którym dowodził mjr Henryk Dobrzański "Hubal". W ramach represji Niemcy dwukrotnie spacyfikowali wieś, 30 marca i 11 kwietnia 1940 r. Aresztowanych podczas pierwszej pacyfikacji zamordowano na radomskim Firleju 4 kwietnia 1940 r. Była to pierwsza masowa egzekucja w tym miejscu.
Idąc dalej wychodzi się już z lasu i polną drogą dochodzi do szosy w Gałkach, tuż przy kolejnym pomniku upamiętniającym tragiczne wydarzenia z 1940 r. Zgodnie ze szlakiem poszedłem dalej prosto i na zakręcie szosy, zszedłem w gruntową drogę prosto. Minąłem zabudowania i ponownie wszedłem w las. Ten teren jest dość ciekawie ukształtowany, przez krotki odcinek szlak idzie niewielkimi wzniesieniami, by po meandrowaniu na skraju pola i lasu skręcić ostro w lewo, wyprowadzając na polną drogę. Ona zaś zaprowadza do szosy. Teraz w prawo i już pierwsze zabudowania wsi Wywóz. Kawałek alejką drzew i dalej przed siebie w kierunku Gielniowa.
Po drodze jeszcze minąłem trochę zniszczony krzyż przydrożny z ledwo widocznym wizerunkiem w płycinie i za stadionem byłem już właściwie w Gielniowie. Przy głównej szosie skręciłem w lewo, do dawnego rynku. Minąłem po drodze, z lewej strony, kapliczką bł. Ładysława z Gielniowa. Był to bernardyn, poeta, kaznodzieja, spowiednik i przyjaciel księżnej mazowieckiej Anny. A pochodził właśnie stąd. I wreszcie stanąłem na rynku. Do 1869 r. jak wiele innych podobnych miejscowości Gielniów był miastem, dziś to wieś gminna w powiecie przysuskim. Ale mało ją łączy ze stolicą powiatu, a szczególnie jeśli chodzi o komunikację. Jak dla mnie jest beznadziejnie rozwiązana, ułatwiając przede wszystkim dotarcie do Drzewicy i Opoczna, do Przysuchy musiałem ostatecznie dołożyć te 14 km i przejść pieszo. Teoretycznie nie ma tego złego, bo spotkałem ciekawy kamień po drodze.
Napis przy nim głosił że stołował się na nim sam Kazimierz Wielki. Obiekt znajduje się przy głównej trasie, nr 12, za stacją paliw Huzar jadąc w kierunku Radomia. Dalej Zielonka, Goździków - niegdysiejsze uzdrowisko, Zawada i o zmroku wszedłem do Przysuchy. Trasa długa, ale historycznie ciekawa, i po wspaniałych lasach, tak odmiennych choćby od Puszczy Kozienickiej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.