Przejdź do głównej zawartości

Rezerwat "Podlesie", Skłobska Góra i kolejne źródła

Kolejna majowa sobota zapowiadała się z dobrą pogoda, więc uznaliśmy, że znów pojedziemy w teren. Tym razem postanowiłem, że poza wejściem na Skłobską Górę, obejrzymy rezerwat "Podlesie" i jego okolice. Byłem tam jakoś zimą zeszłego roku i momentami było dość mokro na szlaku ale tym razem była szansa na swobodne przejście. Między innymi ze względu na małą ilość opadów w ostatnim czasie.
Jako punkt startowy i końcowy pętli obraliśmy Hutę, można było auto zostawić pod kościołem na całkiem pustym, niewielkim parkingu. Poszliśmy wzdłuż szosy w kierunku Antoniowa, zgodnie ze znakami zielonego szlaku turystycznego, którego mało znaków już zostało w terenie. 250 metrów dalej zeszliśmy w prawo w polną drogę idącą między krzewami i młodymi drzewkami. Po kilku minutach weszliśmy już w normalny las. Droga była całkiem przyjemna, co jakiś czas trafił się jakiś bez, stokrotki czy żarnowiec. I bardzo zielono było do tego.

Droga doprowadziła nas do szerszego leśnego duktu, przy rezerwacie "Podlesie". Co ciekawe, mimo, że przechodził tędy szlak turystyczny, nie było w tym miejscu żadnej tablicy informacyjnej mówiącej o rezerwacie. Poszliśmy drogą w prawo, wzdłuż granicy rezerwatu. Utworzony został w 1989 roku na obszarze prawie 200 ha. Ochroną objęto tu wielogatunkowe drzewostany z udziałem jodły. Spotkać tu możemy także ponad stuletnie sosny, dęby i buki. Na terenie rezerwatu znajdują się też tereny górnicze - dawne obszary pozyskiwania rudy w czasach Staropolskiego Zagłębia Przemysłowego. Ponadto wędrując nawet wzdłuż granic rezerwatu możemy zobaczyć bardzo dużo piaskowca. Ta skała stanowi podłoże rezerwatu.
Szliśmy cały czas prosto, tuż za rezerwatem teren stawał się miejscami podmokły. W końcu doszliśmy do Szabasówki, która tutaj - w swym początkowym biegu - była dość skromnych rozmiarów rzeczką. Ta mająca ponad 20 km rzeka jest dopływem Radomki, a wypływa właśnie z terenu rezerwatu. Przekroczyliśmy ją po kamieniu i jeszcze chwilę szliśmy prosto do rozejścia dróg. Wybraliśmy drogę w lewo, idącą na północny zachód. Opuściliśmy szlak. Po może 600 m zrobiliśmy pierwszy odpoczynek, na skrzyżowaniu dróg. Stąd mogliśmy iść w prawo na północ w kierunku Woli Zagrodnej. Uznałem jednak, że nie ma co wracać na ten odcinek szlaku i po posileniu się ruszyliśmy dalej przed siebie. Droga po chwili zniknęła. Przedzieraliśmy się jednak dalej, między krzakami, po ściętych drzewkach i po chwili wyszliśmy na kolejną drogę. Nią poszliśmy w prawo, na północny-wschód. Była to wygodny, szeroki leśny dukt. Co jakiś czas widzieliśmy nieopodal drogi wystające skały piaskowcowe, dość dużo było też zagłębień terenowych.

Po może 10 minutach dotarliśmy do szlaku, a raczej szlaków. Był to wspólny odcinek zielonego szlaku którym szliśmy na początku, i czerwonego szlaku im. "Hubala", który łączył się z nim pod Chlewiskami. Wraz ze znakami poszliśmy w lewo, po chwili zaczynając podejście pod Skłobską Górę.
Nie było to męczące podejście. Owszem, czuć, że się wchodzi, może nawet bardziej niż idąc na wyższą Altanę, ale nie jest to długie wejście. I o stosunkowo małym przewyższeniu. Sama Skłobska Góra ma 347,6 m i jeszcze niedawno przy szlaku, w części szczytowej znajdowała się tabliczka informująca o nazwie i wysokości. Może kiedyś jeszcze wróci, kto wie. Mam pewien pomysł związany z tym, ale póki co zostawię to na kolejne posty.

Gdy zaczęliśmy schodzić ze Skłobskiej, naszym oczom ukazała się bezpośrednio czyjaś głupota. Znaczny obszar terenu przez który szliśmy nosił ślady pożaru. Dużo drzew było osmalonych na wysokości mniej więcej 1,5 metra. Były też spalone fragmenty drzew, odradzająca się powoli roślinność runa... Ze względu na dostępność na pewno nie było łatwo tutaj z akcją gaśniczą. Sam pożar musiał mieć miejsce albo na początku tej wiosny, albo po lipcu zeszłego roku, może jesienią. Będąc tutaj w wakacje wszystko spokojnie rosło i zieleni było pełno.

No i zeszliśmy z góry. W miejscu gdzie rozchodziły się szlaki (zielony na Stefanków, czerwony na Skłoby), znajdował się pomnik poświęcony bitwie z czasów powstania styczniowego. Tu zrobiliśmy kolejny odpoczynek.
Pomnik upamiętnia zwycięską bitwę oddziału Dionizego Czachowskiego z Rosjanami 22 kwietnia 1863 r. W walce poległ kapitan Stanisław Dobrogojski "Grzmot", dowódca kosynierów. Więcej o bitwie można przeczytać m.in. na ciekawej stronie poświęconej powstaniu styczniowemu - Powstanie Styczniowe 1863. Pomnik został wystawiony przez proboszcza parafii w Borkowicach, regionalistę, członka PTK, ks. Jana Wiśniewskiego.

Po kolejnym odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę. Znów zostawiliśmy szlak, idąc w lewo, przeciwnie do zielonego szlaku. Wracaliśmy na południe, do rezerwatu. Droga była wyraźna, prowadziła prosto. Znów trafialiśmy na pojedyncze, miejscami dość pokaźne, piaskowce. Na pierwszym skrzyżowaniu spotkaliśmy dość oryginalny stary krzyż przydrożny. Zrobiony był w nieociosanego drewna. Nie miał żadnych inskrypcji i mapa też nic o nim nie mówiła, więc nie wiem z jakiego dokładnie okresu pochodził.
Szliśmy dalej, aż do styku oddziałów leśnych nr 110 i 109. Tutaj poszliśmy w lewo skos, wyraźnym leśnym duktem, biegnącym na południowy-wschód. Pod koniec było trochę przewalonych drzew i przejście zarastało, ale ostatecznie trafiliśmy na przecinkę idącą prostopadle do naszej drogi. Skręciliśmy w prawo i dotarliśmy tym sposobem ponownie do rezerwatu "Podlesie". I tutaj niespodzianka - była nawet tablica informacyjna.
Szeroką leśną drogą poszliśmy w lewo. Droga początkowo szła prosto, następnie skręciliśmy w prawo i w lewo i po łuku zaczęliśmy iść w kierunku południowo-wschodnim. Las był tu naprawdę okazały, mijaliśmy wiele wiekowych buków, jodeł. Szliśmy wzniesieniem, z lewej, północnej strony teren opadał.
Gdy dotarliśmy do widocznej drogi biegnącej w prawo, w kierunku południowo-zachodnim, skręciliśmy w nią. Powoli las zaczął się zmieniać, pojawiało się coraz więcej młodszych liściastych drzew. I zieleń już nie była taka... Stanęliśmy na prostopadłej szerokiej drodze leśnej. Rezerwat został za nami. Poszliśmy w lewo, i po chwili trafiliśmy na gęsto zarośnięty obszar źródliskowy Kamiennej. Ta sławna rzeka, nazywana jedną z najbardziej pracowitych rzek, tutaj brała swoje początki. Do tego źródła trafić było łatwiej niż do źródeł Śmieroty, ale wrażenia też na nas nie zrobiło. Kawałek za nim zatrzymaliśmy się na ostatni odpoczynek.

Później nie zmienialiśmy kierunku. Idąc prosto dotarliśmy do szosy, skręciliśmy nią w lewo i weszliśmy po kilku minutach między pierwsze zabudowania Huty. I dalej do widocznego w dali kościoła, aby zamknąć pętlę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.