Przejdź do głównej zawartości

Czerwony Krzyż - Połaniec. Na krańcu świętokrzyskiego.

6 czerwca wróciliśmy na świętokrzyskie szlaki. Nikt nie spodziewał się jak ciepły, czy wręcz upalny będzie to dzień, ale na szczęście większość naszej trasy wiodła lasami. A część nawet szlakiem, chociaż momentami trudno było go znaleźć...
Wysiedliśmy z autobusu przy trasie 765 między Staszowem a Osiekiem, w miejscu znanym jako Czerwony Krzyż. Tutejsze lasy uchodzą za największe miejsce straceń w czasie II wojny światowej w regionie świętokrzyskim. Podczas okupacji Niemcy zamordowali tu co najmniej (dokładna liczba ofiar jest trudna do ustalenia) 400 Polaków i 900 jeńców radzieckich. Te tragiczne wydarzenia upamiętnia pomnik znajdujący się tuż przy drodze.
Z tego miejsca poszliśmy wyraźną leśną drogą na południowy-zachód. Las był świeżo po deszczu więc gdzieniegdzie było trochę błota a i trawy były mokre. Przecięliśmy drogę pożarową i niedługo potem skręciliśmy w prawo, by na rozejściu dróg jakieś 200 metrów dalej skręcić w lewo. Doszliśmy do skraju lasu, przez drzewa widać było nasyp linii kolejowej. Poszliśmy w lewo aż do skrzyżowania z droga idącą w prawo, do torów. Przekroczyliśmy normalno- i szerokotorowe linie i gruntową, utwardzoną drogą podążaliśmy w kierunku wsi.

Do Strzegomia weszliśmy od strony kościoła. Podeszliśmy do budynku i obejrzeliśmy co się dało. Trwało właśnie przystrajanie świątyni na komunię świętą, toteż do nawy nie wchodziliśmy ale z kruchty zajrzeliśmy do wnętrza. Sam kościół posiada dość stary rodowód. Jest to drewniany obiekt zbudowany na przełomie XVI i XVII wieku. W II połowie XIX wieku przeprowadzono restaurację kościoła a w początku XX wieku przebudowano go, wydłużając w kierunku zachodnim. Zachowane wyposażenie sięga XVII i XVIII w. Trzeba przyznać że kościół wewnątrz prezentował się dość ładnie. Niestety zdjęć nie dało się zrobić za bardzo...
Obeszliśmy go dookoła. Na terenie cmentarza kościelnego, po lewej stronie od wejścia znajduje się pomnik. Upamiętnia on ofiary terroru hitlerowskiego - zamordowanych w Strzegomiu, Strzegomku oraz w obozach koncentracyjnych. Z drugiej strony świątyni znajdują się rzeźby wśród krzewów i na obrosłym bluszczem drzewie - krzyż z Chrystusem. Trzeba przyznać, że prezentuje się dość ciekawie.
Uzupełnieniem wszystkiego jest wolno stojąca drewniana dzwonnica przy bramie wejściowej. Od kościoła poszliśmy dalej ulicą Kościelną do skrzyżowania w centrum wsi. Przekroczyliśmy je i dalej poszliśmy w kierunku widocznej remizy OSP. Za nią nasza droga lekko wykręcała, odchodziły od niej dwie odnogi w prawo. Szliśmy prosto, minęliśmy cmentarz i kierowaliśmy się w stronę widocznych zadrzewień. Wśród młodników i sosnowego lasu zrobiliśmy pierwszy odpoczynek.

Po kilkunastu minutach ruszyliśmy dalej. Przeszliśmy pod linią wysokiego napięcia i weszliśmy w typowy las. Droga była wygodna i wyraźna, prowadziła momentami między niewielkimi pagórkami. Doszliśmy nią do prostopadłej drogi, którą poszliśmy w prawo i po chwili, może 200 m, w lewo, na południowy-zachód. Mieliśmy skręcić trochę wcześniej, ale niestety droga która na mapie była - w terenie całkiem już zarosła. Kilometr dalej zaryzykowaliśmy aby wyjść na Małą Szczekę i skręciliśmy w prawo-skos w słabo widoczną porośniętą trawą drogę. To był chyba najbardziej ekstremalny odcinek, ponieważ droga w końcu zniknęła i jakieś 100 metrów musieliśmy przedzierać się przez krzaki i młode liściaste drzewka. Ale po tym odcinku wyszliśmy na drogę pożarową idąca do Małej Szczeki.
Poszliśmy na zachód, w lewo do skrzyżowania. Tu spotkaliśmy zielony szlak. Po jego wyglądzie można było wywnioskować, że odnawiany był dawno, i pewnie też - jak się okazało na dalszych odcinkach - rzadko uczęszczany. Ale póki co poszliśmy w lewo, za znakami szlaku, wyraźną, szeroką drogą idącą skrajem lasu. Wprowadziła nas ona po kilkunastu minutach głębiej między drzewa. Przed dużym skrzyżowaniem dróg leśnych zatrzymaliśmy się na kolejny odpoczynek.

Na skrzyżowaniu zmieniliśmy kierunek, skręciliśmy w prawo idąc dalej szeroką drogą leśną. Po chwili spotkaliśmy na niej miejscowego leśniczego, z którym porozmawialiśmy chwilę ogólnie o lasach i blisko położonych ciekawych miejscach. Poszliśmy dalej, szlak lekko wykręcał w lewo i w końcu podłoże z przyjemnego gruntowego zamieniło się w asfalt. Tego się nie spodziewaliśmy. Na szczęście nie był to jakiś długi odcinek. Doszliśmy do skrzyżowaniu na którym szlak schodził w lewo by wejść na leśną drogę, idącą na południe. Ale las już po chwili zniknął a my dalej prosto szliśmy zarośniętą drogą przez łąki. Doprowadziła nas ona do skrzyżowania z szosą.
Przekroczyliśmy szosę wchodząc ponownie w las, zarośniętą drogą. Miał tędy niby iść szlak ale znaków nie widzieliśmy... Meandrując lekko, wytężając wzrok za tym co powinno być drogą wyszliśmy w końcu na skraj lasu i pola. Z racji, że droga była tu wyraźna poszliśmy nią w prawo, równolegle do przebiegu szlaku, który zostawiliśmy za sobą gdzieś w kompletnym gąszczu. Ale i tu po chwili nie było lepiej. Jeszcze przeszliśmy skrajem pola... a za nim teren całkowicie zarośnięty. Więc w lewo, mając łany zbóż po lewej, aż do strumienia. Ogarnęliśmy prowizoryczny mostek i przeszliśmy przez niego. Dalej między krzakami i drzewami przebiliśmy się do leśnej ścieżki. Nią w prawo i ponownie trafiliśmy na nasyp kolejowy. I tu jak gdyby nigdy nic szedł sobie szlak zielony, który straciliśmy z oczu wcześniej.

Poszliśmy w lewo wzdłuż torów (linia do Elektrowni w Połańcu), teren był odsłonięty toteż słońce dawało o sobie znać bardziej. Na pierwszym skrzyżowaniu poszliśmy w prawo na druga stronę torów i szybko weszliśmy znów między drzewa. Na kolejnej krzyżówce w lewo i ponownie znaleźliśmy się w bardziej zwartym lesie. Był to już ostatni kompleks leśny na naszej trasie. Więc pora na odpoczynek. Kilkanaście minut później wyszliśmy na pola i łąki, gdzieniegdzie były niewielkie kępy drzew. Minęliśmy staw i weszliśmy do Połańca przy Ośrodku Sportu i Rekreacji. Szliśmy cały czas prosto, wpierw ulicą Sportową,  następnie Staszowską. Aż do parkingu, przy którym stał nasz autobus.
Naprzeciwko parkingu wznosił się kościół pod wezwaniem św. Marcina bpa. Ta neoromańska świątynia powstała w 1899 roku, ale znajdująca się przy nim barokowa kaplica powstała w XVIII w. Kaplica była pierwotnie dobudowana do dawnej, drewnianej świątyni która spłonęła w 1889 roku. Kościół jest trójnawową bazyliką. W kruchcie znajduje się tablica poświęcona miejscowym żołnierzom AK poległym w czasie II wojny światowej.

Kawałek za kościołem jest kładka na rzece Czarnej Staszowskiej. Nim ulicą za nią dojdzie się do Rynku, warto obejrzeć znajdujące się u jej wylotu drewniane rzeźby. Sam rynek natomiast jest skromny, ale zadbany, ze studnią.
W przeszłości Połaniec był dość ważną miejscowością, znajdowała się tu siedziba kasztelanii. Pierwotnie lokowany był w XIII wieku, i ponownie w początku XVI. W okresie swojego największego rozkwitu było to dość ludne i duże miasto. Połaniec był dwukrotnie niszczony przez najazdy tatarskie. Tracił na znaczeniu od XVII wieku, ostatecznie w 1989 r. utracił prawa miejskie. Dziś być może wielu osobom Połaniec kojarzy się z Elektrownią, której budowę rozpoczęto w latach 70. XX wieku. Niewątpliwie ta inwestycja przyczyniła się do ponownego rozwoju miasta i oddziaływała gospodarczo na okolice. W 1980 r. Połaniec odzyskuje prawa miejskie. Ale warto też pamiętać o tym, że Połaniec to miejsce wydania przez Tadeusza Kościuszkę "Uniwersału Połanieckiego" w maju 1794 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.