Przejdź do głównej zawartości

Z Karczmisk do Kazimierza Dolnego

 W sobotę 22 lipca, i to nie tak upalną jak pozostałe, przeszliśmy się po okolicach Kazimierza Dolnego. Punktem startowym były Karczmiska z których idąc lasem, między uprawami chmielu, czy porzeczek dotarliśmy do Kazimierza Dolnego. Przy okazji trafiliśmy na chyba dość nowy szlak turystyczny, a przynajmniej na taki, którego brak i w aplikacjach i na mapach, które posiadam.

Zaczęliśmy od Karczmisk, których nazwa według podań, pochodzi podobnież od znajdujących się tu karczem - były i karczmy i miska pełna jadła, w nich, stąd Karczmiska. I tak też tę nazwę - od karczmy - wywodzi S. Respond. W każdym razie miejscowość istnieje już od XV w. Na placu z którego rozpoczęliśmy wędrówkę znajduje się pomnik wystawiony w dwudziestoleciu międzywojennym, upamiętniający tych co zginęli walcząc za ojczyznę.

Z placu przeszliśmy na drugą stronę ulicy, aby dotrzeć do bramy w widocznym murze okalającym wzgórze z zabytkowym parkiem. Weszliśmy na teren utrzymanego parku i podchodząc ścieżką kierowaliśmy się w stronę widocznego dworu. Powstał on w I połowie XIX wieku, był własnością rodziny Wesslów, później także Strążyców. Dzisiaj mieści bibliotekę i dom kultury. Obejrzeliśmy dworek z zewnątrz, pospacerowaliśmy alejkami i wróciliśmy do placu z pomnikiem.

Poszliśmy dalej ulicą Nadrzeczną prosto, aż do boiska. Skręciliśmy przez boiskiem w prawo, zgodnie ze znakami czarnego szlaku turystycznego, którego ani nie miałem w swojej aplikacji, ani na mapach, które co prawda są sprzed kilku lat ale w miarę aktualne. Szlak musi być jakimś nowym tworem i szukając pospiesznie nawet w Internecie nie znalazłem informacji skąd dokąd idzie. Ale będę musiał chociażby z ciekawości odnaleźć tę informację. Na wielu odcinkach szliśmy zgodnie z tym szlakiem. 

Droga wprowadziła nas do lasu, szło się całkiem przyjemnie, czasem między drzewami, czasem wychodząc na skraj lasu, mając pola po prawej stronie. Ważne, że nie mamy tu terenów zupełnie płaskich, pofalowane połacie pól wyglądają naprawdę ładnie. Dość urozmaicony to teren. Z lasu wyszliśmy w Rogowie-Kolonii, tutaj w lewo do zabudowań i mijając pierwsze gospodarstwo skręciliśmy w prawo, w gruntową drogę prowadzącą między uprawy chmielu.

Jakieś 800 m dalej, za ostatnimi zabudowaniami gospodarczymi skręciliśmy w lewo dochodząc do prostopadłej drogi między uprawami. Teraz w prawo i po chwili dotarliśmy do wylotu wąwozu. To tak zwana "Rogowska Ośmiornica" - zespół wąwozów w okolicy Rogowa, bardzo malowniczy i ciekawy teren. Wąwozem, mijając "Domek bez adresu" dotarliśmy do wsi Rogów.

Wieś Rogów pojawia się już w dokumentach w XV wieku. Jest własnością królewską i szlachecką, ze znanych szlacheckich rodów, jej posiadaczami byli m.in. Firlejowie. W okolicy Rogowa występuje znaczna ilość wąwozów na dość małym obszarze; tereny te wykorzystywali jako plenery filmowe Jacek Bromski, Mirosław Gronowski i Andrzej Barański. We wsi przekroczyliśmy szosę i dalej poszliśmy wzdłuż cieku Jaworzanka, na północ, idąc prawą stroną. Weszliśmy w kolejny wąwóz. Przeprawa momentami była trudna, ze względu na podmokły teren i dość śliskie zbocza, gdy trzeba było jednak obejść kawałek dna wąwozu. Ale się udało. Dotarliśmy do lekko zarośniętego rozwidlenia i poszliśmy w lewo, w końcu wychodząc z lasu przy pojedynczych zabudowaniach pod lasem.

Poszliśmy szeroką gruntową drogą w lewo i po chwili tak jak zakręcała, w prawo, zbliżając się z każdym krokiem do widocznego w oddali lasu. Mijaliśmy z dystansu zabudowania wsi Zagajdzie. Weszliśmy na chwilę na asfalt przy krzyżu przydrożnym i dalej prosto schodząc po chwili z szosy, ponownie w gruntową drogę.

Mijając owocowe drzewka i krzewy doszliśmy do ściany lasu, tutaj w lewo. Po chwili zatrzymaliśmy się na odpoczynek. Stojąc pod ścianą lasu widzieliśmy wielkie połacie pól, sadów i w oddali las, z którego wyszliśmy będąc w okolicy Rogowa. Po odpoczynku poszliśmy jeszcze kawałek między polem a lasem i skręciliśmy w pierwszą drogę w prawo między drzewa. Po 10 minutach wyszliśmy we wsi. Z prawej wznosiła się współczesna kapliczka z 2000 r. wzywająca do pokoju.

Przecięliśmy szosę i dalej szliśmy szeroką drogą przez las; z lasu wyszliśmy na szosę w Uściążu. Skręciliśmy w pierwszą drogę w prawo i 200 metrów dalej zeszliśmy z niej w zarośniętą lekko drogę polną prowadzącą do widocznych zabudowań. Tam już droga była normalna. Doprowadziła nas ona do szosy w Cholewiance. Tu w prawo i po chwili w lewo w polną drogę, na północ. Znów towarzyszył nam las, tym razem z lewej strony. Doszliśmy do zakrętu drogi i skręciliśmy wpierw w prawo a następnie miezy drzewami owocowymi w lewo by dotrzeć do kolejnej szosy.

Wyszliśmy na asfalt i skierowaliśmy się w lewo, aż do cmentarza żołnierzy radzieckich. Naprzeciwko był parking. Cmentarz, założony w I połowie lat 50. skrywa szczątki ponad ośmiu tysięcy żołnierzy radzieckich, których ciała ekshumowano z okolic Puław, Bochotnicy, Lubartowa, Lublina, Kozienic i innych miejsc.

Przy wejściu na cmentarz znajduje się także pomnik poświęcony żołnierzom AK poległym w 1944 r. Ich ciała spoczywają w kwaterze nr 147 na tymże cmentarzu. Dla części z wymienionych żołnierzy jest to miejsce symbolicznego pochówku, gdyż ich miejsce spoczynku nie zostało ustalone. Wiadomo natomiast, że pochowani tu są Felicja Korzeniowska (naprawdę nazywała się Maria Wiercińska) ps. "Czarna Marysia" i Zbigniew Wysokiński.

Przy cmentarzu znów odpoczęliśmy chwilę. A następnie wróciliśmy szosą do miejsca gdzie odchodziła w lewo ścieżka ze znakami żółtego szlaku spacerowego. Szliśmy dalej polną drogą między polami. Przy drodze rosło kilka naprawdę okazałych dębów. Z drogi rozciągał się też bardzo przyjemny widok w kierunku południowym i zachodnim.

Dotarliśmy po kilkunastu minutach do skrzyżowania polnych dróg, poszliśmy w lewo i przechodząc między uprawami porzeczki dotarliśmy do lasu. Stroma leśna ścieżka doprowadziła nas do cmentarza żydowskiego w Kazimierzu Dolnym, kręciło się tutaj trochę turystów. Cmentarz ten powstał w 1851 roku. W czasie II wojny światowej został zdewastowany przez Niemców, było to także miejsce egzekucji. Ze względu na podjęcie później działań mających na celu uratowanie cmentarza, przewieziono tu macewy utworzono lapidarium.

Zeszliśmy do szosy i chodnikiem wzdłuż niej poszliśmy w lewo, by po 300 m skręcić w prawo zgodnie ze znakami żółtymi, do kolejnego wąwozu. Ten był dość trudny do przebycia, trochę zarośniętym, z powalonymi drzewami. Niby ścieżka oznakowana, służąca turystom ale właściciel terenu zaniedbał ją kompletnie. Udało się jednak przedrzeć przez ten odcinek i wyszliśmy na ul. Małachowskiego. Dalej w prawo. Wąwozem, mijając pomnik w miejscu śmierci hr. Juliusza Małachowskiego, który poległ w czasie powstania listopadowego, doszliśmy do Kazimierza Dolnego. I tu, na rynku, zakończyliśmy 16-kilometrową wędrówkę.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.