Przejdź do głównej zawartości

Majówka na Pogórzach - dnia drugiego...

2 maja jak się zapowiadał, taki tez był... aż za ciepły momentami. 26 stopni, bezwietrznie, dobrze, że czasem lasy nas ratowały swym cieniem. Kolejny dzień wędrówki skupił się na drugim brzegu rzeki Wisłok - tam gdzie także Pogórze, ale Dynowskie. Bus zwiózł nas do Czarnorzek, gdzie w podobnych okolicznościach jak dnia poprzedniego, zaczęliśmy wędrówkę - na parkingu przykościelnym.
Nie ustaliliśmy z góry gdzie skończymy trasę, uznaliśmy, że zobaczymy jak się będzie szło i ile kilometrów wyjdzie. Gdzieś koło Rzepnika mieliśmy zdecydować co dalej. Wędrówkę rozpoczęliśmy od Czarnorzek aby przejść przez rezerwat "Prządki". Doprowadził nas do niego - i  przeprowadził przez niego - szlak czarny. Sam rezerwat to zgrupowanie piaskowcowych skał, o fantazyjnie wyrzeźbionych kształtach. Legenda wiąże te skały z postaciami prządek co pracowały w dzień wolny od pracy, stąd też nazwa. Sama legenda ma kilka wersji. Szlak prowadzi między skałkami, informacje o nich podają tablice informacyjne. Można też z nich odczytać konkretne nazwy skał. To co niestety uderza podczas wędrówki - trafiają tu i pseudoturyści-wandale, niektóre skały mają wyryte napisy, część jest pomalowana kolorową kredą, jakby rodzice przyprowadzali tu dzieci aby się plastycznie swymi ułomnymi zdolnościami popisały.
Same skałki są na tyle wysokie, że część z nich widać nawet z drogi którą się tutaj dojeżdża. A dotrzeć do rezerwatu jest dość łatwo - albo z parkingu na którym wysiadaliśmy, albo z drugiego który jest umiejscowiony u podnóża skałek. Stąd też w tym miejscu dość licznie spotykaliśmy turystów. Przy ostatnich skałkach znajduje się mały bar, gdzie można coś wypić czy zjeść loda, ew. zakupić pamiątki. Mają tu też ozdobną pieczątkę. Piwa brak :)
Za skałkami przeszliśmy przez wspomniany drugi parking i znów w las, dalej czarnym szlakiem, mijając tym razem turystów zmierzających do - lub z Zamku Kamieniec. Droga nie była długa, z 30 minut i stanęliśmy u podnóża warowni. Weszliśmy na wzgórze i przekroczyliśmy bramę zamkową. Cóż... chyba nas trochę ten obiekt rozczarował. Wiecznie remontowany zamek wysoki, ubogie zbiory wewnątrz o wątpliwym pochodzeniu... Dziwne, dziwne.... Sam zamek, będący zarazem inspiracją dla fredrowskiej "Zemsty", powstał z inicjatywy Kamienieckich na przełomie XIV/XV w. W późniejszych latach był tez własnością Bonerów, Firlejów, Skotnickich... A przez wiele lat był ością niezgody między rodami mającymi osobno w posiadaniu niski i wysoki zamek. Kiedy warownia przeżywała swój rozkwit gościła wielu znamienitych gości, jak np. Jana Zapolye czy Fasta Socyna. Zniszczona została w XVII w. Dziś można tu wstąpić będąc w okolicy ale nie nastawiajmy się na wiele....
Za to można poczytać kilka starych, zachowanych w skałach napisów, zakupić pamiątki czy za dodatkową opłatą zwiedzić salę tortur (raczej nie polecam). Nic to, wyszliśmy z zamku, po zaspokojeniu swej ciekawości w odniesieniu do tej budowli i zeszliśmy do szosy biegnącej u podnóża wzgórza. I teraz już w lewo, szlakiem zielonym. Minęliśmy skałę Echo Lourdes, z tablicami pamiątkowymi i ołtarzem polowym, wyszliśmy na otwartą przestrzeń między zabudowaniami wsi. Całe szczęście, że niebawem skręcaliśmy wraz ze szlakiem w lewo, zostawiając coraz bardziej rozgrzany asfalt za nami. Z polnej drogi którą szliśmy jeszcze chwilami widać było zamek, a później zniknęliśmy już w lesie.
Rozpoczęliśmy kolejne niezbyt ambitne podejście na naszej wyprawie. Dość szybko osiągnęliśmy szczyt Królewskiej Góry - 554 m. Najwyższe wzniesienie na Majówce, zarazem drugie najwyższe po Suchej Górze na Pogórzu Dynowskim. Czas mieliśmy dobry, w lesie było przyjemniej niż poza nim, więc chwilę czasu odpoczęliśmy na szczycie. Rósł tu buk, do którego przytwierdzono tabliczki kierunkowe szlaków, a także skrzynkę - a w niej zeszyt z wpisami osób pozdrawiających się na szlaku. Nie byliśmy inni, dopisaliśmy także pozdrowienia od nas. Dalej szliśmy szlakiem niebieskim, który czasem rozmijał się z tym co na mapie, najważniejsze jednak, że doprowadził nas do kolejnego obiektu - cmentarza wojennego z I wojny światowej. Tych cmentarzy w okolicy znajdowała się dość znaczna ilość, ale tylko jeden przy naszej trasie.
Dalej szliśmy leśnymi, dość szerokimi duktami. Gdzieniegdzie trafiało się jakieś pole dzięki czemu odsłaniał się widok czy w jedną czy w drugą stronę. Po dłuższym odcinku wyszliśmy na szosę w Rzepniku. Przez samą wieś do kościoła szliśmy prawie 3 kilometry, a dzięki okolicznym krajobrazom, nie szło się zbyt monotonnie. Nie mniej, po takiej dawce asfaltu odpoczynek przy kościele był w sam raz... Miejscową świątynię wybudowano w początku XX wieku jako cerkiew greckokatolicką p.w. św. Paraskewy. Od 1945 r. funkcjonuje jako kościół rzymskokatolicki p.w. św. Teresy.
Po zebraniu sił zdecydowaliśmy, że idziemy docelowo do Łączek Jagiellońskich. Nie była to lekka droga, wpierw czekało nas jeszcze podejście asfaltem, a później już na polach skręciliśmy w boczną drogę prowadzącą do lasu. Za lasem przecięliśmy na azymut łąkę, aż w końcu dotarliśmy do pasującej nam drogi leśnej. Jedyny problem, że wyszliśmy nią na tyły zabudowań... Na szczęście gospodarze pozwolili nam przejść przez ich teren i po chwili byliśmy już na ulicy w Łączkach. Dotarliśmy do XVIII-wiecznego, barokowego kościoła, a przy nim czekał już nasz bus. Kościół był w trakcie remontu, wyróżniał się świeżo odnowioną fasadą kontrastującą z pozbawionymi tynku pozostałymi ścianami.
Zmęczeni, po 18 kilometrowej trasie, podjechaliśmy wpierw busem do najbliższego sklepu by się napoić, a później już do Frysztaka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.