Przejdź do głównej zawartości

Śląsk Cieszyński cz. II: Goleszów - Ustroń

 Kolejny dzień pobytu na Śląsku Cieszyńskim wykorzystaliśmy aby przejść po prawie górskich terenach. Pogoda była już słoneczna, ale nie upalna. Postanowiliśmy więc pojechać z Cieszyna do Goleszowa i częściowo szlakami, częściowo bez szlaków, czyli tak jak najbardziej lubię, przejść do Ustronia. Po drodze były wspaniałe widoki, ale nie tylko...

Wysiedliśmy w centrum Goleszowa i od razu skierowaliśmy się ulicą Cieszyńską w kierunku z którego przyjechaliśmy. Na terenie Goleszowa osadnictwo rozwijało się od dawnych czasów, pierwsze pewne ślady pozwalają datować je na epokę brązu. Rozwijało się w epoce żelaza; później przybywają Słowianie a w IX wieku tereny te wchodzą w skład państwa wielkomorawskiego; do ziem polskich przyłącza je Mieszko I ale już w 1,39 r. ponownie trafiają pod władanie czeskie. od 1290 r. Goleszów przynależy do księstwa cieszyńskiego, od I poł. XIV w. pod rządami Czechów a od 1653 r. - pod rządami Habsburgów. W 1888 roku dociera tu kolej, Goleszów staje się ważnym węzłem kolejowym co przyspiesza jego rozwój. W 1908 r. powstaje cementowania, przez lata główne miejsce pracy miejscowej ludności. Jak wiele zakładów przemysłowych - przetrwała do transformacji, 1989 r. Od 1918 r. Goleszów wrócił do Polski ale nadal był to teren sporny z Czechosłowacją, do skutkowało walkami w 1919 r. Ponownie o te tereny upomniały się Czechy po II wojnie światowej, sprawę zakończyło podpisanie porozumienia w 1958 r.

W dwudziestoleciu międzywojennym, na położonej na północ od Goleszowa Górze Chełm (464 m) utworzono szkołę szybowcową - pierwszą na polskim Śląsku. Czasy II wojny światowej to tragiczny okres dla miejscowości. Niemcy założyli tutaj filie obozu KL Auschwitz-Birkenau. W miejscowej cementowni i kamieniołomach pracowali głównie Żydzi. Tych co pracowali i zginęli w obozie pracy upamiętnia tablica na budynku dyrekcji dawnej cementowni.

Warto nadmienić, że w 1970 roku w Goleszowie powstała fabryka Celma - znany producent elektronarzędzi.

Za budynkiem dyrekcji skręciliśmy w prawo, w ulicę 1 Maja, przeszliśmy koło szkoły i doszliśmy do siedziby Urzędu Gminy. Przed budynkiem znajduje się pomnik upamiętniający zamordowanych przez hitlerowców w czasie II wojny światowej.

Idąc dalej prosto, przecięliśmy skrzyżowanie i ulica Spółdzielczą podeszliśmy do kościoła ewangelicko-augsburskiego. Niestety zamkniętego. Prosta w swym wyrazie moim zdaniem, neoromańska świątynia, powstała w 1793 roku. Kościół jest trójnawowy, zamknięty niższym od nawy prezbiterium. Po bokach wieży znajdują się klatki schodowe. Wewnątrz wyposażenie z XIX wieku - obraz "Ostatnia Wieczerza" pędzla Franciszka Mainhalta (mieszkał i zmarł w Skoczowie, gdzie byliśmy kolejnego dnia) w ołtarzu oraz kryształowe żyrandole. Obok kościoła znajduje się plebania z XVIII wieku.

Wróciliśmy do skrzyżowania i poszliśmy tym razem w lewo, na południe ulicą Wolności. Za cmentarzem wznosił się kościół rzymskokatolicki pw. św. Michała Archanioła. Neobarokowa świątynia powstała w latach 1913-21. W 1921 roku rozebrano stara świątynię, drewnianą, wielokrotnie przebudowywaną, której początki sięgały XIII wieku. W wyposażeniu obecnego kościoła znajduje się kilka zabytków z wcześniejszego, jak na przykład chrzcielnica (być może z XIII w.), barokowe rzeźby, obraz MB Różańcowej czy obraz św. Jana Nepomucena z XIX wieku. W ścianę świątyni wmurowana jest metalowa tablica upamiętniająca misje święte w 1893 r.

Od kościoła poszliśmy prosto do ulicy Cieszyńskiej i nią w prawo, aż do skrzyżowania z Grabową, tutaj poszliśmy w lewo czarnym szlakiem w kierunku zbiornika Ton. Dotarliśmy do ulicy olimpijskiej, dalej za zaroślami znajdował się zbiornik. To pozostałość po dawnej kopalni marglu, obeszliśmy go górą, kierując się w prawo, zaczynając ulicą podejście pod Jasieniową - Goleszowską Górkę. Podejście nie było ambitne, raczej spokojne, nie męczące. Odbiliśmy na chwilę na punkt widokowy, ale widoków zbytnio nie było. Wróciliśmy więc na właściwą drogę. Szło się przyjemnie lasem, wzniesienie nie było za wysokie. Minęliśmy domek myśliwski - Hubertówkę i kawałek za nim skręciliśmy łukiem w lewo i następnie ponownie w lewo. W niewielkim oddaleniu od szlaku widać było pozostałości po dawnym kamieniołomie, a kawałek dalej także ruiny budynków zakładowych. Wydobywano tutaj niegdyś wapienie, wykorzystywane w budownictwie.

Z Jasieniowej zeszliśmy na szosę Dzięgielów - Cisownica. Tu opuściliśmy szlak i poszliśmy w prawo aby obejrzeć zaznaczony na mapie zamek. Było do niego ledwie jakieś 300 metrów. Dzisiaj to własność prywatna, jest tu możliwość nocowania, organizacji spotkania, nawet kaplica. Budynek powstał w XV w. jako renesansowy dwór rycerski, własność rodu Czelów. Po zniszczeniach w czasie wojny trzydziestoletniej, odbudowany został przez kolejnego właściciela w XVII w. Wprowadzono wtedy też znaczące zmiany - nadając mu formę nieregularnego czworoboku z dziedzińcem. W XVIII w. dobudowano piąte skrzydło, a pod koniec tego wieku przekazano obiekt zarządcy komory cieszyńskiej. Po pożarze w 1870 r. odbudowano go wprowadzając liczne zmiany, m.in. dodając neogotyckie elementy. Po I wojnie światowej zamek stał się własnością Skarbu Państwa, były w nim mieszkania i browar. Po kolejnej wojnie - świetlica Związku Młodzieży Wiejskiej. Niszczejący coraz bardziej obiekt w 1993 roku kupił prywatny właściciel.

Na budynku możemy zobaczyć kartusze herbowe Goczałkowskich i Odrowążów, ładnie prezentują się też portale wejściowe.

Po obejrzeniu budynku wróciliśmy szosą do czarnego szlaku. Szliśmy nim teraz chwilę jeszcze szosą główną i po 200 m zeszliśmy w prawo skos na drogę prowadzącą docelowo do kamieniołomu. Mięliśmy go - hałdy robiły niezłe wrażenie - i dotarliśmy do rozdroża koło restauracji "Pod Tułem". Był tu rogacz z drogowskazami szlaków i tablica rezerwatu "Zadni gaj", który znajdował się niedaleko. Z tego miejsca zeszliśmy ścieżką niżej i następnie idąc skrajem lasu mogliśmy podziwiać całkiem ładne widoki.

Mieliśmy stąd widok i na Jasieniową i na Machową. Przeoczyliśmy tylko odejście ścieżki i w końcu musieliśmy się trochę przedzierać przez krzaki aby wejść na właściwą drogę która wprowadzała nas już do Gołaźni, w zasadzie części Cisownicy. Doszliśmy do głównej ulicy we wsi i skręciliśmy w lewo, w stronę centrum. Na chwilę zatrzymaliśmy się na odpoczynek przy sklepie. Kawałek dalej był pomnik wystawiony na 700-lecie wsi.

Na rozwidleniu w centrum Cisownicy skręciliśmy w prawo, w ulicę Jury Gajdzicy. Minęliśmy cmentarz i dalej zagrodę w której znajduje się Izba Pamięci Jury Gajdzicy. Ale nie zwiedzaliśmy. Szliśmy dalej, skręcając za Izbą w prawo. 150 metrów dalej skręciliśmy w polną drogę w lewo, podchodząc pod niewielkie wzniesienie, kierując się w stronę lasu. Przeszliśmy przez las, droga nasza skręciła w prawo. Wyszliśmy na otwartą przestrzeń z pięknymi widokami.


Widać było Równicę, Czantorię, Malcową, Grodzisko... Piękne widoki. Jeden z najbardziej malowniczych odcinków podczas tych kilku dni wędrówki. weszliśmy ponownie w las, przy zabudowaniach. Ci co tu mieszkali też mieli cudowne widoki - i to na co dzień. Przeszliśmy zboczami wzniesienia Cis i Kowalok. Przy jednym z gospodarstw przysiółka Na Podlesiu widzieliśmy przyjemnego niedźwiadka - pszczelarza.

Dotarliśmy do parkingu, ale wpierw skręciliśmy w prawo, szlakiem żółtym w kierunku Czantorii. Chcieliśmy na własne oczy zobaczyć czym jest zaznaczony na mapie Ołtarz Naszej Małej Ojczyzny. Po 3 minutach już wiedzieliśmy. Na polanie leśnej ustawiono kamienie, krzyże i tablice informacyjne. Wszystko ma upamiętniać najważniejsze wydarzenia z dziejów chrześcijaństwa w Ustroniu. Uzupełnieniem są tablice upamiętniające odsiecz wiedeńską i bitwę warszawską.

Wróciliśmy na parking i odpoczęliśmy sobie trochę. Po kilkunastu minutach ruszyliśmy dalej, żółtym szlakiem już do Ustronia. Najpierw przeszliśmy Jelenicę, im bliżej zaś Ustronia tym ładniejsze widoki się pokazywały - szczególnie na Równicę.

Dość sprawnie doszliśmy do Katowickiej, czyli trasy 941. Przeszliśmy na drugą stronę i już byliśmy oficjalnie w Ustroniu. Pierwszym obiektem który obejrzeliśmy był pomnik poświęcony partyzantom na skwerze między Spacerową a Partyzantów.

Ponieważ wyglądała bardzo przyjemnie, dalej poszliśmy Spacerową. Dotarliśmy w ten sposób dom kolejnego pomnika, upamiętniającego rozstrzelanych 9 listopada 1944 roku. Muszę przyznać, że forma pomnika bardzo ciekawa. Niemcy rozstrzelali tego dnia 34 mieszkańców Ustronia. Pomnik odsłonięto 9 listopada 2001 r.

Od pomnika doszliśmy do ulicy 3 Maja i dalej prosto przez miasto aż do Rynku. Obejrzeliśmy ratusz oraz okoliczne pomniki - poświęcone pomordowanym w czasie II wojny światowej, oraz przed dawną szkołą parafialną - poświęcone Józefowi Sztwiertni oraz prof. Janowi Szczepańskiemu. Następnie po odwiedzinach w infomacji turystycznej poszliśmy odpocząć przy zimnym piwku w pobliskiej restauracji.

Na tym jednak nie skończyliśmy. Po tak miłym odpoczynku poszliśmy dalej, ulicą Ignacego Daszyńskiego. Pierwszy obiekt do którego wstąpiliśmy to kościół pw. św. Klemensa. bezstylowy dzisiaj kościół powstał w 1787 r. W wyposażeniu kościoła znajduje się XVIII-wieczny ołtarz główny, barokowy i ambona z XIX w. barokowo-klasycystyczna.

Idąc dalej ulicą wstąpiliśmy jeszcze na cmentarz parafialny, a następnie przeszliśmy na drugą stronę do ciekawie wyglądającego pomnika. Był on poświęcony pochodzącemu z Ustronia Janowi Cholewie (1920-66). Był on pilotem służącym w stopniu chorążego. Latał w dywizjonach bombowych 300 i 301 podczas II wojny światowej.

Na rondzie poszliśmy w lewo zobaczyć rozkłady jazdy busów na przystanku. Uspokojeni częstotliwością jazdy poszliśmy dalej. Przeszliśmy między blokami, ominęliśmy szkołę i weszliśmy na teren kościoła ewangelicko-augsburskiego. Ten największy kościół Ustronia nosi wezwanie Apostoła Jakuba Starszego. Zbudowany został w 1835 r. Dopiero lekko ponad 20 lat później dobudowano wieżę. Kościół zbudowano z kamienia i cegły bezstylowo. W wyposażeniu możemy zobaczyć ambonę z przełomu XVIII i XIX wieku, datowany na początek XIX wieku obraz "Ostatnia wieczerza".

Przeszliśmy na drugą stronę placu kościelnego i wyszliśmy na ulicę Stawową. Z lewej strony znajdował się cmentarz a naprzeciwko niego - dawna szkoła ewangelicka, pierwsza polskojęzyczna szkoła w Ustroniu. Budynek pochodzi z 1870 r.

Ulicą Kościelną poszliśmy lewą stroną cmentarza. Tym sposobem dotarliśmy do ostatniego punktu - Dworca Dobrych Myśli. Niesamowite miejsce. W budynku dawnego dworca znajduje się przeogromna kolekcja wszelakich misiów i lalek z całego świata. Jest to zbiór zbierany kilkadziesiąt lat przez właściciela. Naprawdę można się tu przyjemnie cofnąć do młodości i na dodatek wyjść tylko z dobrymi myślami, naprawdę.

W tym miejscu skończyliśmy w zasadzie trasę, później tylko wróciliśmy na przystanek autobusowy aby wrócić do Cieszyna. Wyszło 19 km z pięknymi widokami i przy świetnej pogodzie.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.