Przejdź do głównej zawartości

Z mazowieckiego do łódzkiego: Ossa - Studzianna

 W przyjemnie mroźny zimowy dzień, 8 stycznia, wybraliśmy się w 40-osobowym składzie na spacer międzywojewódzki. Aby nie było daleko a koniecznie poza województwem naszym, wybór padł na kierunek zachodni i przejście lasami do Studzianny. Świetnie się szło po zmarzniętym podłożu, a do tego praktycznie cała trasa prowadziła lasem, przynajmniej tam gdzie nie był wycięty.

Zaczęliśmy w Ossie, miejscu urodzenia księdza Jana Zieji. Z przystanku autobusowego podeszliśmy do pomników upamiętniających poległych w walkach podczas powstania styczniowego oraz we wrześniu 1939 roku. Wykonane z czerwonego piaskowca pomniki otoczone są murem, tworząc niewielki cmentarzyk. W lipcu 1863 roku oddział "Dzieci Warszawy" pod dowództwem Ludwika Żychlińskiego stoczył tu wygraną bitwę z wojskami rosyjskimi. Poległo ponad 20 Rosjan, straty powstańców były mniejsze. Na uwagę zasługuje fakt, że oddział "Dzieci Warszawy" składał się ze świeżych żołnierzy, którzy nie mieli doświadczenia.

Od pomnika poszliśmy wzdłuż drogi nr 12 do szosy prowadzącej na Walerianów. Skręciliśmy w nią, kawałek stąd przy głównej drodze stoi wiekowa sosna - to przy niej ćwiczący musztrę oddział Żelichowskiego został zaatakowany przez Rosjan. Minęliśmy kilka budynków i weszliśmy w las, 400 metrów dalej zeszliśmy z tej drogi wybierając wyraźną leśną drogę idącą w prawo. Wchodziliśmy coraz głębiej w las, dominowała tu przede wszystkim sosna, teren był poza tym nierówny - sporo wydm dookoła. Za lekko zarośniętym fragmentem ścieżki wyszliśmy na skraj wyciętej połaci lasu, takich widoków jeszcze kilka zobaczyliśmy później. W miejscu tym, po drodze szła zarazem granica województw. Śmiało ją przekroczyliśmy.

Szliśmy wyraźną drogą leśną (chociaż wpierw skraj tego co na zdjęciu trzeba było przejść) aż do skrzyżowania z prostopadłą drogą. Kawałem z lewej szła ścieżka w interesującym nas kierunku zachodnim, wybraliśmy więc ją i po niecałych 10 minutach zatrzymaliśmy się na odpoczynek na skrzyżowaniu dróg leśnych. Dalej poszliśmy na południowy-wschód szeroką leśną drogą. Po 500 metrach odbiliśmy w prawo idąc aż do szerokiej prostopadłej drogi prowadzącej z Brudzewic. Stąd i jej nazwa - Brudzewska Droga. Poszliśmy nią w lewo, aż do dużego skrzyżowania leśnego. Z lewej strony znajdował się pomnik poległych żołnierzy z oddziału AK "Wilk".

Żołnierze zginęli podczas walk w trakcie Akcji "Burza", 30 sierpnia 1944 r.; wspomniany na pomniku dowódca Oddziału - ppor. Antoni Kucharski "Roggers" zginął wcześniej w Domasznie, pochowany jest na cmentarzu w Łęgonicach Nowych. Od pomnika poszliśmy szeroką drogą w południowo-zachodnim kierunku. Przecięliśmy kilka mniejszych i większych dróg i 1,5 km dalej skręciliśmy w prawo. Szeroka leśna droga doprowadziła nas do wiaduktu nad CMK-ą. Tu też spotkaliśmy czerwony szlak turystyczny, partyzancki im. mjr "Hubala". Od tego momentu towarzyszyć nam będzie do końca trasy. Przeszliśmy przez wiadukt nad CMK-ą i za nim skręciliśmy w lewo. Centralna Magistrala Kolejowa budowana była w latach 1971-77, zelektryfikowana w latach 1979-80. prowadzi z Zawiercia do Grodziska Mazowieckiego, aczkolwiek były plany przedłużenia jej do Gdańska. Niestety nie udało nam się zobaczyć żadnego pociągu podczas przechodzenia nad nią.

Droga którą teraz szliśmy, to typowa szeroka pożarówka. Prowadziła prosto jak strzała, wznosząc się i opadając. Po drodze mijali nas rowerzyści biorący udział w jakimś wyścigu. Prawie półtora kilometra przyszło nam iśś tą drogą, aż dotarliśmy do skrzyżowania na którym szlak skręcał w prawo a my wraz z nim. Po kilku minutach byliśmy już w miejscu dawnej leśniczówki Bielawy. Była tu wiata turystyczna, miejsce na ognisko, choinka i co najważniejsze - pomnik upamiętniający wydarzenia związane z tym miejscem. Po leśniczówce nie ma już śladu, ale było to miejsce gdzie prowadzono szkolenia gajowych a w 1939 roku wigilię spędzał tutaj Henryk Dobrzański "Hubal" wraz ze swoimi żołnierzami.

Spędziliśmy tutaj trochę czasu, rozpaliliśmy ognisko. Pogoda była sprzyjająca aby sobie posiedzieć przy ogniu lub po prostu pod wiatą. Nic nie padało, w powietrzu było około 0 stopni. Po upieczeniu kiełbasek dzieciaki wzięły udział w konkursie na najlepszego bałwana. Śniegu też dużo nie było, ale wykazali się pomysłowością i kilka bałwanów różnymi technikami udało się stworzyć.

Jednak wszystko co dobre się kiedyś kończy, trzeba było więc ruszać dalej. Kontynuując kierunek wcześniejszy poszliśmy przed siebie szeroką drogą aż wyszliśmy z lasu przy zabudowaniach wsi Poręby. Teraz miłe leśne podłoże zamieniliśmy na asfalt. Za wsią wyszliśmy na pola, z daleka widać już było zespół klasztorny w Studziannie-Poświętnym. Po jakiś 10 minutach skręciliśmy w prawo-skos w stronę Studzianny. Mijając staw i drogę krzyżową weszliśmy w końcu do wsi. Nie zwiedzaliśmy kompleksu klasztornego bo byliśmy tam przy innej okazji, może będzie jeszcze kiedy do tego wrócić i napisać więcej. Warto jednak podkreślić że tu znajduje się sławna dzwonnica z filmu "Jak rozpętałem II wojnę światową", ta na której Franek Dolas zawisł ;)

Wycieczkę skończyliśmy na parkingu nieopodal kościoła, tu czekał nasz autobus. Wyszło 14 km.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.