A to już trasa z końca roku 2020. Zawierzając prognozie, że pogoda ma dopisać, postanowiliśmy wyruszyć gdzieś na pogranicze świętokrzyskiego i mazowieckiego. Z racji iż kolega wspominał coś jakiś czas wcześniej o Skarbowej Górze, postanowiłem zaplanować właśnie w jej okolicy niewielką pętlę. Wyszło 13 km po całkiem miłym terenie, momentami niebezpiecznym.
Samochody zostawiliśmy przy trasie nr 7, dokładnie przy drodze lokalnej na początku drogi pożarowej nr 8. No dobra, co prawda w planach mieliśmy podjechać pod cmentarz pod Skarbową Górą i tam zostawić samochody, jak dawniej, ale powitał nas świeżutki znak informujący o zakazie ruchu. No więc nic to, do cmentarza stąd nie było daleko. Szliśmy dojazdem pożarowym prawie dwadzieścia minut. Po drodze spotkaliśmy myśliwego z bronią, jak się okazało - w okolic odbywało się polowanie. Nie wystraszyło nas to jednak. Zresztą, zakazu wejścia nie było na teren lasu.
Po drodze minęliśmy jeszcze takie ładne drzewo z kapliczką, nie dość że otoczone kamieniami, to jeszcze ze znakiem szlaku czerwonego im. mjr Henryka Dobrzańskiego "Hubala", który swój początek miał właśnie pod Skarbową Górą. Dalej razem ze znakami zeszliśmy po chwili w lewo i dotarliśmy do cmentarza partyzanckiego pod Skarbową Górą. Śmiało można powiedzieć, że to jedno z najbardziej znanych i najważniejszych w regionie miejsc pamięci narodowej.
Cmentarz partyzancki na terenie podobwodu AK "Morwa" (taki kryptonim nosił podobwód Skarżysko-Kamienna) został założony w 1943 roku. Pochowani są na nim partyzanci z oddziałów Jana Piwnika ps. "Ponury" oraz Antoniego Hedy ps. "Szary". Cmentarz został poświęcony 28 maja 1944 r. przez ks. Antoniego Pałęgę ps. "Ager", kapelana AK. w czasie okupacji pochowano na nim ok. 30 żołnierzy. Na potrzeby cmentarza żołnierze z miejscowych placówek AK wykarczowali ok. 400 m2 lasu oraz teren ogrodzili modrzewiowym płotem. Obecnie na cmentarzu znajduje się 35 mogił. Obok - głaz upamiętniający powstanie cmentarza. Jest to warte odwiedzenia miejsce, gdzie można oddać hołd tym co zginęli za ojczyznę. Można tu także odpocząć na ławkach.
Przy cmentarzu znajduje się także węzeł szlaków turystycznych, spotykają się tutaj: szlak czerwony im. "Hubala" - partyzancki, ze Skarbowej Góry do Radomska, szlak niebieski im. St. Malanowicza z Pogorzałego do Kuźniak i szlak żółty okrężny ze Skarżyska-Kamiennej PKP do Skarżyska-Kamiennej MCK. My od cmentarza wybraliśmy ścieżkę ze szlakiem żółtym, ale tylko żółtym, więc nie w kierunku Skarżyska-Kamiennej a Zachodniego. Naszym kolejnym celem było dotarcie na szczyt Skarbowej Góry. Szlak wiódł przyjemną ścieżką, ośnieżoną, lekko meandrującą. Przeważał drzewostan iglasty oczywiście, ale nie brak było i buków chociażby. Szlak nie towarzyszył nam długo. Dotarliśmy niebawem do drewnianego krzyża na rozstaju dróg. Krzyż został wystawiony w 1915 r. a z jego boku znajdowała się słabo czytelna inskrypcja.
Przy krzyżu zeszliśmy ze szlaku wybierając idącą za nim drogę na zachód. Droga niebawem wykręcała w kierunku południowym. Chwilę po tym jak skręciliśmy, zza powalonych drzew zerwał się wielki dzik i przebiegł nam drogę, jakieś kilkanaście metrów przed nami. Co za wielki zwierz! I jak biegł mimo swojej masy... Niestety pobiegł w stronę z której dobiegały nas strzały myśliwych. Mamy tylko nadzieję, że jego nie ustrzelili. Szliśmy dalej, wyszliśmy na szeroką prostopadłą biegnącą drogę, na której dało się zauważyć w oddali kolejnych myśliwych. Poszliśmy w prawo i po jakiś 350 m w prawo, jakby się cofając, ale wszystko miało swój cel. Po kilku minutach stanęliśmy na właściwym szczycie Skarbowej Góry - 327 m. Tu chwilę odpoczęliśmy.
Pierwszy z zaplanowanych szczytów zdobyty. Wróciliśmy do szerokiej drogi i dalej w prawo, w kierunku wsi Łazy. Przed zakrętem naszego traktu w prawo, zeszliśmy zeń w lewo-skos, wybierając węższy, ale przyjemniejszy leśny dukt. Szliśmy jeszcze około kilometra prawie na południe i skręciliśmy w prawo wybierając ścieżkę lekko się wspinającą na niewielkie wyniesienie terenu. I po chwili, płosząc koziołki, stanęliśmy na kolejnym szczycie. Bukowa Góra była ciut wyższa, miała 356 m, ale w podejściu nie było to odczuwalne. Zeszliśmy z niej idąc na południe. Tak dotarliśmy po szerokiej leśnej drogi, którą poszliśmy w lewo, na południowy-wschód.
Komentarze
Prześlij komentarz