Przejdź do głównej zawartości

Pętla ze stacji kolejowej Dobieszyn - przez miejsca pamięci narodowej i rezerwat

 W ostatnią sobotę pojechałem w teren z niewielką grupą, aby pochodzić po Puszczy Stromieckiej, niekoniecznie tylko szlakiem, po tych mniej uczęszczanych drogach. Zarazem chciałem odwiedzić kilka miejsc pamięci narodowej które są całkiem niedaleko stacji PKP Dobieszyn, a o których dużo ludzi nie wie i nie każda mapa je pokazuje. Założenie było takie aby od stacji iść najpierw przez rezerwat "Starodrzew Dobieszyński" w okolice Matyldzina, następnie na Stachów i wrócić idąc koło Ksawerowa i przez Dobieszynek.

Wysiedliśmy na stacji PKP z autobusu komunikacji zastępczej i przeszliśmy na drugą stronę ulicy gdzie koło przystanku PKS zaczynał się szlak zielony prowadzący do Studzianek Pancernych. Tu chciałbym wtrącić pewna uwagę... Po przejściu sobotnim, przypomniałem sobie że posiadam przewodnik turystyczny autorstwa Adama Bolka "Powiat białobrzeski" wydany w 2020 r. Chcąc sprawdzić kilka rzeczy z ciekawości, trafiłem na opis tego szlaku. Jest to dość ciekawy przykład opisywania szlaku pieszego w przewodniku. Zwykle uważam, że aby opisać szlak pieszy trzeba go najpierw przejść, ale autor chyba się o to nie postarał opisując szlak wedle własnego uznania. Zaczyna się już od pierwszych zdań gdzie przebieg szlaku nie pokrywa się z rzeczywistością, bo w ogóle nie przebiega jak chce autor wzdłuż drogi nr 48, tylko idzie lasem od przystanku PKS, przynajmniej odkąd ja pamiętam. Ponadto autor wymienia przy szlaku mogiły poległych w 1944 r. (gdzie?), myli lokalizację tablicy rezerwatu przyrody, a gdy szlak zielony przekracza szosę Warka - Głowaczów i dalej biegnie na wschód, to według słów przewodnika idzie na zachód. Co ciekawe przy opisie szlaku także zielonego, biegnącego na zachód od PTTK-owskiego, w ogóle nie pisze o tak ważnym miejscu na trasie jak Stachów. Przypomina to takie pisanie z mapy a nie z przejścia w terenie. Szkoda.

Wracam jednak do naszej trasy. Tylko częściowo wiodła ona szlakami, częściowo oznakowaną ścieżką tematyczną na terenie Nadleśnictwa Dobieszyn. częściowo po prostu według mapy. Od przystanku przeszliśmy lasem do szosy, którą skręciliśmy w prawo i po chwili zeszliśmy z niej w lewo, w gruntową drogę biegnącą skrajem lasu. Z prawej za polami widać było zabudowania Dobieszynka. Dotarliśmy sprawnie do siedziby Nadleśnictwa Dobieszyn. Koło Nadleśnictwa zorganizowane jest duże miejsce odpoczynku z wiatą i miejscem na ognisko, pełniące też rolę edukacyjną - jest tu kilka tablic informacyjnych. Robiliśmy tu zakończenie niejednej imprezy turystycznej, zawsze mogliśmy liczyć na przychylność leśników. dawniej odwiedzał nas tu też dawny Nadleśniczy, później Nadleśniczy-Senior Jan Chryzostom Czachowski, potomek Dionizego Czachowskiego.

Z prawej strony obejrzeć możemy wiekowe dęby, w tym pomniki przyrody. Między nowym a starym budynkiem Nadleśnictwa znajduje się też pomnik. Na głazie umieszczono daty najważniejszych zrywów narodowowyzwoleńczych i wojen, w których także Leśnicy Polscy przelali swoja krew. Przy okazji tych dat zrobiłem dzieciakom krótka powtórkę z historii. Stąd dalej szlakiem zielonym prosto, przekroczyliśmy szosę prowadzącą na Dobieszynek i Lipskie Budy i weszliśmy wreszcie w las. Z lewej strony powitała nas tablica informacyjna rezerwatu przyrody "Starodrzew Dobieszyński".

Jest to jeden z "młodszych" rezerwatów na naszym terenie, utworzono go w 1990 roku. Celem ochrony jest zachowanie unikalnego drzewostanu tworzonego przede wszystkim przez dęby i sosny. Możemy tu spotkać naprawdę okazałe drzewa, z których właśnie to dęby najbardziej rzucają się w oczy. Ale niektóre sosny też są niczego sobie... Przez rezerwat przechodzimy mijając jeszcze mogiłę z 1939 roku. W końcu wychodzimy na skraj lasu. Skręcamy w lewo, na północ idąc między polami a lasem. W końcu dochodzimy do pierwszego pomnika.

Upamiętnia on poległych żołnierzy, ze zdziesiątkowanego już podczas wcześniejszych walk polskiego września, 76 pułku piechoty i 29 pułku artylerii lekkiej. Oddziały pułku trafiły tu 11 września, przemieszczając się nocami wzdłuż Pilicy. W południe tego dnia wywiązała się walka z wojskami niemieckimi, mimo dużych strat żołnierze odparli atak i następnie część z nich wieczorem w mniejszych oddziałach zaczęła przedzierać się w kierunku Wisły. Kolejnego dnia zginęła reszta żołnierzy. Poległych upamiętniają pomniki. Dowódca zgrupowania - ppłk Tadeusz Graff został ciężko ranny, zmarł 12 września.

Od pomnika poszliśmy jeszcze prosto zgodnie ze znakami szlaku zielonego. 400 metrów dalej skręciliśmy szeroką leśną drogą w lewo. Na skrzyżowaniu dróg za sosnowym młodnikiem zrobiliśmy pierwszy odpoczynek. Pierwotnie mieliśmy iść prosto, ale dym z ogniska i odgłos ścinania drewna nakazał nam być ostrożnym by na jakiś teren wyrębu nie wejść postanowiliśmy do kolejnego pomnika iść jakby trochę naokoło. Tu wypada jeszcze jedną rzecz dodać, na mapach nie ma wszystkich ciekawych obiektów w tych lasach. jednakże istnieje taka aplikacja Lasów Państwowych co się nazywa Las historii i tam naniesiono lokalizacje wielu ciekawych miejsc. Warto z tego korzystać! Ponadto w tutejszych lasach jest oznakowana ścieżka tematyczna prowadząca do ciekawych miejsc ale... po pierwsze nie jest to estetyczna robota (nie za bardzo wiem co za symbol jest na znakach), nie zawsze jest oczywiste jak iść dalej według znaków i brak jednak jakiejś podpory w postaci choćby mapy z zaznaczoną trasą. Chyba, że jest ale na nią nie trafiłem. W każdym razie jest trasa naniesiona w aplikacji Las historii, oraz na mapach w aplikacjach opartych na OpenStreetMap, jak OsmAnd, z którego sam korzystam i polecam.

Po odpoczynku poszliśmy więc szeroką drogą na północny-zachód. Za wyrębem na pierwszym skrzyżowaniu skręciliśmy w lewo i na kolejnym jakieś 200 metrów dalej znów w lewo. Tak dotarliśmy do kolejnego pomnika upamiętniającego walki 11-12 września 1939 r., wystawionego w 1971 r.

Od pomnika wróciliśmy do ostatniego skrzyżowania i poszliśmy teraz w lewo. Pół kilometra dalej odbiliśmy w prawo, bo przed nami znów jakaś ekipa pilarzy wycinkę prowadziła. Doszliśmy do skrzyżowania dróg i tym razem w lewo. Po chwili po naszej lewej stronie rozpostarł się widok na ogromny wycięty obszar lasu... Szliśmy aż do widocznych drzew przed nami i na krzyżówce przy słupku działowym skręciliśmy w prawo. Byliśmy na drodze którą zarazem szedł zielony szlak turystyczny z Białej Góry. Dawno nie odnawiany. Może trzy minuty później skręciliśmy w lewo, opuszczając szlak. Minęliśmy samochód z przyczepą, na którą pakowano mniejsze kawałki drewna i po chwili droga wyprowadziła nas na teren po wyrębie... Z lewej akurat ścinali jedną z ocalałych tu sosen, kawałek dalej ekipa drwali stała przy ognisku z zaciekawieniem nad obserwując. Wszędzie tylko pniaki, a dawniej było tu bardzo ładne rozlewisko. Teraz rozlewisko było jak plama wody między resztkami lasu, wszędzie porozrzucane gałęzie i porozjeżdżane drogi przez pojazdy.

Kawałek za tym miejscem zaplanowałem krótki postój. W miejscu gdzie dawniej mieściło się Nadleśnictwo Dobieszyn - w Stachowie. Miejsce po dawnym nadleśnictwie upamiętnione jest krzyżem z pamiątkową tablicą.

22 września 1943 roku Niemcy aresztowali i wywieźli mieszkańców kolonii leśnej Stachów i pracowników Nadleśnictwa, podejrzewanych o współpracę z Armia Krajową. Wśród tych osób byli m.in. Nadleśniczy Franciszek Łagosz z żoną Zofia oraz sekretarz Nadleśnictwa Józef Nadolski. W miejscu gdzie stał dom Józefa Nadolskiego (200 m dalej idąc w kierunku torów) znajduje się kamień pamiątkowy i kapliczka. Przez to miejsce przechodzi szlak zielony (dochodzi w miejscu gdzie trwał wyrąb) prowadzący do Białej Góry. W zasadzie aktualnie to tylko teoretycznie, ponieważ odnawiając linię kolejową nr 8 między Radomiem a Warką, nie zachowano przejazdu w miejscu gdzie był wcześniej. Tym samym nie da się już szlakiem bezpiecznie przejść na druga stronę torów.

Ze względu na prace leśne wróciliśmy do szlaku tą samą drogą. Wróciliśmy nim do skrzyżowania ze słupkiem działowym i poszliśmy prostu, na południe, zgodnie ze szlakiem zielonym. W miejscu gdzie odbijał w lewo poszliśmy prosto, ale w końcu droga zarosła. Przez krzaki i podmokły teren dostaliśmy się do prostopadłej drogi i nią poszliśmy w lewo, ponownie do szlaku. Nim teraz w prawo, wygodnym, nie za szerokim duktem aż do drogi przy szkółce leśnej Ksawerów. Tu poszliśmy w lewo i po chwili znaleźliśmy dogodne miejsce na rozpalenie ogniska. Spędziliśmy przy nim trochę czasu...

Po najedzeniu się i długim odpoczynku ruszyliśmy dalej. Szeroką drogą szliśmy cały czas prosto - był to zarazem dojazd do szkółki leśnej. W końcu wyszliśmy na skraj lasu, w miejscu gdzie już byliśmy dziś - kawałek na południe od pomnika 76 pp. Wróciliśmy kawałek PTTK-owskim szlakiem pieszym, ale nie skręciliśmy do rezerwatu ponownie tylko poszliśmy prosto przed siebie. Minęliśmy pojedyncze gospodarstwo i wyszliśmy na szosę. Zamiast w kierunku Nadleśnictwa, skręciliśmy w lewo i po chwili za zadrzewieniami w prawo.

Malowniczo prowadzącą polna drogą, między polami a brzozowym laskiem kierowaliśmy się w stronę widocznych w oddali zabudowań. Po prawej, z lasu obserwowało nas stado sarenek, które czmychnęło niebawem dalej przez pola. Gdy dotarliśmy do zabudowań przywitał nas ponownie asfalt. Po nim poszliśmy w prawo przez wieś, ulicą Polną. Ostatnie 300 metrów pokonaliśmy tą samą trasą co pierwsze, ale w odwrotnym kierunku.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.