Przejdź do głównej zawartości

Z Bąkowca do Garbatki trochę dłuższą drogą...

 To trasa, którą przeszliśmy w styczniu. Chcąc przejechać się pociągiem ustaliliśmy że wybierzemy się do Puszczy Kozienickiej, ale unikając na ile się da znakowanych szlaków. Stąd wybór takiej trasy. Naznaczona była i miejscami pamięci narodowej i miejscami... kultu religijnego. Rozpoczęliśmy wędrówkę na stacji PKP Bąkowiec.

Zeszliśmy schodkami przy zniszczonym budynku stacyjnym i poszliśmy drogą wzdłuż torów, w kierunku Radomia. Jeszcze do 2019 r. prowadził tędy czarny szlak turystyczny, łącznik do zielonego, ale ze względu na jego przebieg przez teren gniazdowania bielika, musiał zostać zlikwidowany. Drogą doszliśmy do pierwszego miejsca pamięci narodowej na trasie - cmentarza z I wojny światowej, umiejscowionego na niewysokim wzniesieniu.

Jest to cmentarz na którym pochowani są żołnierze biorący udział w tzw. operacji warszawsko-dęblińskiej, w październiku 1914 r. W tych walkach uczestniczyły także Legiony Polskie. Jest to jeden z wielu cmentarzy z tego okresu na terenie Puszczy Kozienickiej. 3 grudnia 1915 r. Austro-Węgierskie Ministerstwo Wojny utworzyło IX Wydział Grobów Wojennych mający się zajmować sprawami poległych, urządzaniem cmentarzy i opieką nad nimi; ta sama rola przypadła także później utworzonemu X Oddziałowi Grobów Wojennych. Oddziały tworzono w Komendach Powiatowych, w tym m.in. w Kozienicach, Radomiu, Końskich. w 1916 r. kapelan I brygady LP o. Kosma Lenczowski dokonał objazdu ziemi kieleckiej celem spisania grobów legionistów i stanu ich zachowania. Jesienią 1916 r. rozpoczęto prace przy zakładaniu i urządzaniu cmentarzy. największe nasilenie prac nastąpiło w roku odzyskania niepodległości. Dla sprawniejszej pracy scentralizowano produkcję niezbędnych elementów do urządzenia cmentarzy - w Kielcach i Jastrzębiu były zakłady kamieniarskie, stolarskie w Garbatce, w Radomiu odlewnia żeliwa, a w Zamościu warsztat ceramiczny. Wiosna 1918 r. przyniosła utworzenie Kompani Grobów Wojennych, która kontynuowała prace przy cmentarzach. Następnie w latach 1919-22 zajmował się tym Główny Urząd Opieki nad Grobami Wojennymi w ówczesnym MSW. Opieką nad grobami zajmowały się także organizacje społeczne - Polski Krzyż Żałobny (późn. Towarzystwo Opieki nad Grobami Bohaterów) i Straż Mogił Bohaterów Polskich. Dzisiaj zajmuje się niektórymi z nich np. Polski Czarny Krzyż, o czym informuje tablica na ogrodzeniu cmentarza w Bąkowcu.

Od cmentarza poszliśmy w kierunku drogi nr 79, przekroczyliśmy ją i dalej dalej leśna drogą równolegle do torów, z lewej minęliśmy pojedyncze gospodarstwo. Niecałe 400 metrów dalej skręciliśmy w prawo-skos, w trochę zarośniętą drogę. Doszliśmy nią do nasypu kolejowego. Biegła nim linia kolejowa nr 76, którą jeżdżą pociągi towarowe do Elektrowni Kozienice, a która prawdopodobnie będzie w przyszłości wykorzystana do połączeń pasażerskich. Przeszliśmy tory i dalej prosto drogą, była teraz lepiej widoczna, chociaż trafiały się momenty dość zarośnięte i wymagające obejścia.

W końcu dotarliśmy do miejsca gdy droga stawała się wygodnym, szerokim leśnym duktem, biegnącym wzdłuż dość dużej wydmy. Zarazem las tutaj jakby ładniejszy był. Skręciliśmy na rozstaju dróg w prawo, a po chwili na kolejnym rozejściu zeszliśmy z drogi i na przełaj, pilnując kierunku północno-zachodniego skierowaliśmy się w stronę zielonego szlaku. trafiliśmy na niego po przejściu przez wydmę. Biegł szeroką leśna drogą. Poszliśmy tu w lewo i po chwili dotarliśmy do Złotego Kamienia.

Nie jest to pomnik przyrody, ale na mapach jest opisany, bo to taka mała atrakcja turystyczna. Były różne teorie mówiące o jego pochodzeniu, nawet taka co wiązała go z meteorytem. Przy kamieniu zrobiliśmy pierwszą przerwę. Dalej poszliśmy zgodnie ze szlakiem zielonym. Doprowadził nas po niecałym kilometrze do skrzyżowania na którym skręcał w prawo. Dawniej do tego miejsca prowadził czarny szlak turystyczny ze stacji Bąkowiec, dochodząc z lewej strony. I my w prawo tutaj i zaraz w pierwszą, szeroką leśna drogą w lewo. Sporo tu widzieliśmy śladów jakiejś dużej i ciężkiej zwierzyny, najprawdopodobniej łosia.

Ponad półtora kilometra miał ten odcinek prostej drogi, ale szło się dobrze. Gdzieniegdzie widać było kilka okazałych drzew, ale większość stanowiła jednak dość młoda sosna. Dotarliśmy do dużego leśnego skrzyżowania, przy którym znajdowały się dwie kapliczki szafkowe i w głębi, z lewej strony schowany metalowy krzyż. Poszliśmy tutaj w prawo, w drogę z lewej strony krzyża, zostawiając szlak zielony, który prowadził w lewo-skos od skrzyżowania. Na pierwszym skrzyżowaniu skręciliśmy w lewo, mając nadzieję na dotarcie tą drogą do tej, która prowadziła od Molend do Leśnej Rzeki. Przeliczyliśmy się, bo trafiliśmy po kilkunastu minutach na przeszkodę nie do pokonania.

Przed nami rozciągały się piękne, ale nie do sforsowania - rozlewiska. Porobiliśmy zdjęcia, i cofnęliśmy się do drogi która odchodziła w bok. Nią przeszliśmy od południa koło rozlewisk. Później pokonaliśmy krótki odcinek podmokłego terenu i doszliśmy w końcu do szerokiej leśnej drogi pożarowej nr 4. Tu poszliśmy w prawo. Po tej drodze, kawałek wcześniej biegł szlak zielony, który opuściliśmy. Nie zamierzaliśmy jednak póki co na niego wracać. Po kilkunastu minutach zrobiliśmy odpoczynek na skrzyżowaniu dróg i dalej prosto szliśmy tylko do najbliższego, kolejnego skrzyżowania. Na nim w lewo, szeroką drogą aż do Molend.

W Molendach poszliśmy na cmentarz z I wojny światowej, w odróżnieniu od tego w Bąkowcu, ten był we wsi, był lepiej wykonany i inaczej rozplanowany. Był też większy. Znajdowała na nim się także mogiła partyzanta, Władysława Stanisławka poległego w czasie II wojny światowej. Przed cmentarzem znajduje się tablica informacyjna Szlaku Frontu I Wojny Światowej, oraz krzyż przydrożny. 

Nie szliśmy przez wieś, tylko kawałek asfaltem w kierunku Garbatki, schodząc po chwili w prawo-skos w leśna ścieżkę idąca obok leśniczówki. Ścieżka ta, mijając w swoim końcowym odcinku dawny nasyp kolejki wąskotorowej doprowadziła nas do zbiornika "Budowa" w Garbatce-Letnisko. Ale naszym zamierzeniem nie było iść stąd od razu na stację, bo do pociągu jeszcze chwilę dłuższą mieliśmy.

Przeszliśmy po tamie - z lewej strony znajduje się zniszczony most dawnej kolejki leśnej - i dalej poszliśmy prosto, mijając zakręt w prawo szlaku niebieskiego. Doszliśmy wkrótce do leśnej drogi, którą biegł szlak zielony. Teraz skierowaliśmy się w lewo, aż do kapliczki na drzewie. To taki zarazem punkt orientacyjny dla mnie. Zamiast dalej szlakiem, skręciliśmy w prawo i leśną drogą doszliśmy do miejsca nazywanego "Leśne sanktuarium". Po co ktoś to stworzył... nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że jest to dość dobrze utrzymane, pielęgnowane miejsce pełne krzyży i kapliczek, modlitw, figur świętych... Pełni jakąś lokalna funkcję religijną.

Przeszliśmy przez sanktuarium i szliśmy aż do wydmy na którą trzeba było wejść. jej grzbietem biegła ścieżka, którą poszliśmy w lewo. Całkiem przyjemna część rezerwatu "Krępiec", niezbyt dużo turystów tędy chodzi jak mniemam. Głównie raczej miejscowi. Ścieżka doprowadziła nas do skrzyżowania, poszliśmy prosto, schodząc z wydm na brzeg Zbiornika Górnego w Garbatce. Dalej w lewo wzdłuż niego aż to tamy.

Przeszliśmy na drugą stronę i przy amfiteatrze, tzw. grzybku zatrzymaliśmy się na krótki, ostatni odpoczynek na trasie. Z lewej strony mieliśmy ośrodek "Polanka" a za nami zbiornik rekreacyjny z wybudowanym niedawno molo. W tym miejscu spotykały się także dwa szlaki - zielony Kock - Zwoleń i niebieski Maciejowice - Janowiec nad Wisłą. wraz z nimi poszliśmy przez ostatni odcinek leśny do Garbatki. Będąc przy ulicy Kolejowej poszliśmy w lewo, do stacji, wraz ze szlakiem zielonym. Niebieski szedł prosto. A przy stacji od jakiegoś czasu jest całkiem przyjemne miejsce do odpoczynku czy oczekiwania na pociąg - w miejscu gdzie niegdyś stał pomnik upamiętniający walczących o wyzwolenie żołnierzy KBW, dziś mamy ławeczki, fontannę z kulą i rzeźby. Bo trzeba pamiętać, że w Garbatce odbywają się plenery rzeźbiarskie. Związane jest to z istniejącą szkołą drzewną. Co do tej ostatniej, niedługo będzie miała całkiem nową siedzibę niedaleko tego miejsca...

Na stacji skończyliśmy trasę. Wyszło jakieś 14 km.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.