Przejdź do głównej zawartości

Przez Puszczę Świętokrzyską: Kopcie - Bliżyn

 Chociaż ranek był dość deszczowy i nie zapowiadało się aby w ciągu dnia mogło się coś zmienić, to jednak tym razem prognoza nie kłamała i po 9 przestało padać. Akurat jak wjechaliśmy do wsi Kopcie w gminie Bliżyn. Stąd chcieliśmy udać się lasami Puszczy Świętokrzyskiej do stolicy gminy. Dzień okazał się wyjątkowo pogodny i ciepły.

Kopcie to niewielka wieś, przechodzi przez nią tzw. Piekielny Szlak, którym przyszło nam wędrować na dość znacznym odcinku. Ponoć nazwa wsi pochodzi od wypalania węgla drzewnego dawniej, tak się kopciło że osada od tego otrzymała nazwę. W las weszliśmy dość szybko (wysiedliśmy na skrzyżowaniu dróg we wsi, przy dawnym sklepie). Tutaj jeszcze dominowała sosna. Wygodną leśną drogą szybko dotarliśmy do pierwszego potężnego drzewa - dębu, który był pomnikiem przyrody. Ale był to dopiero początek, dość szybko dotarliśmy do całej grupy sędziwych drzew, na niektórych znajdowały się kapliczki. Drzewa miały ok. 300 lat i były naprawdę okazałe.

Co jakiś czas po drodze mijaliśmy wiekowe dęby. Las stał się starszy i ciekawszy, jakby mniej sosny, coraz więcej modrzewia, jodły, buków... Puszcza Świętokrzyska nas witała. Szło się dobrze, droga była szeroka, gdzieniegdzie jeszcze pokryta lodem lub śniegiem, ale to już ostatnie oznaki zimy. Pewnie w kolejny weekend śladu po tym nie będzie. Sprawnie doszliśmy do wiaty turystycznej nieopodal leśniczówki. Tu postanowiliśmy zrobić krótką przerwę. Miejsce idealnie się nadawało - długa zadaszona ława, przy której zmieścić można z 30 osób. I obok miejsce na ognisko.

Pod koniec naszego odpoczynku podjechała ciężarówka i samochód. Okazało się że w tym miejscu będzie szkolenie dla ludzi co się bawią w wojsko, tzw. WOT. Zaczęli wypakowywać bale sosnowe z naczepy a my w tym momencie poszliśmy dalej. Po chwili wyszliśmy już na asfaltową drogę i nią poszliśmy w prawo. Na prawo od nas stał pomnik poświęcony profesorowi Eugeniuszowi Bernadzkiemu (1930-2016).

Wystawiony w 2017 roku pomnik upamiętnia tego wybitnego leśnika, profesora nauk leśnych, pracownika naukowego SGGW. Specjalizował się w hodowli i urządzaniu lasu, szczególnie w odniesieniu do drzewostanów jodłowych. Pozostawił po sobie ponad 280 publikacji naukowych. Od pomnika było już widać Leśniczówkę Świnia Góra. Przeszliśmy kawałek za nią i skupiliśmy się  na tym, z czego historycznie to miejsce słynie... Otóż, w dniach 16-19 września 1944 r. partyzanci III Obwody AL pod dowództwem Mieczysława Moczara ps. "Mietek" walczyli tu z niemiecką obławą. W wyniku walk zginęło 9 partyzantów a 20 zostało rannych. Po stronie niemieckiej straty wyniosły 200 zabitych. Aż trudno może w to uwierzyć. Według rożnych opracowań Moczar miał do dyspozycji od 1000 do 1400 żołnierzy, więc zwykle podaje się ok. 1200. W starszych opracowaniach mowa jest o dość śmiałych akcjach żołnierzy AL, którzy niejednokrotnie przejmowali inicjatywę w walce. Do tego ich działania były wspomagane zrzutami z radzieckich samolotem, oraz otrzymywały ich wsparcie ogniowe. Ciągle w terenie możemy natknąć się na dawne transzeje chociażby. W opracowaniach nowszych można się doszukać może nie wprost, ale jednak pewnej sugestii, że po prostu partyzanci próbowali się wydostać z okrążenia przez ten czas, co ostatecznie im się udało 4-tego dnia, przebijając się w trzech miejscach. Jeszcze do niedawna te wydarzenia upamiętniał pomnik, który decyzją tzw. ustawy dekomunizacyjnej został usunięty.

Dalej szliśmy zielonym i czerwonym szlakiem, asfaltową drogą. Minęliśmy mogiłę 22-letniego furmana, Franciszka Olejarza, który zginął w 1964 r. przygnieciony kłodą drewna.

Po chwili dotarliśmy do drewnianego ogrodzenia, za którym rozpościerał się rezerwat przyrody... Trzeba pamiętać, że Świnia Góra to nie tylko wzniesienie, nazwa gajówki/leśniczówki, miejsce bitwy ale przede wszystkim cenny przyrodniczo teren, objęty ochroną jako rezerwat "Świnia Góra". Co ważne, jest to rezerwat ścisły. Powstał już w 1953 r. jako jeden z pierwszych na terenie ówczesnego kieleckiego. Chroni cenne drzewostany tworzące dawną Puszczę Świętokrzyską. Rośnie tu las mieszany z bukiem, jodła i modrzewiem. Dzięki naturalnemu odnawianiu, braku ingerencji człowieka oraz dostępności, rezerwat posiada bogata różnorodność biologiczną. Gdzieniegdzie na jego terenie można natrafić na ślady dawnej działalności górniczej - w XVII-XVIII w. wydobywano tu rudę na potrzeby dawnych zakładów hutniczych funkcjonujących w okolicy. Wśród ciekawostek warto wymienić występujący tu mech świecący, lub jak niektórzy mówią fosforyzujący.

Obok tablicy rezerwatu znajduje się wystawiony w 2008 r. przez leśników pomnik upamiętniający patrona rezerwatu - dr. inż. Stanisława Barańskiego (1913-2005), leśnika, przyrodnika, pisarza, nadleśniczego Nadleśnictwa Bliżyn. teren rezerwatu jak zobaczyliśmy jest oddzielony drewnianym ogrodzeniem, wzdłuż którego poszliśmy dalej zgodnie z oznakowaniem szlaków. Minęliśmy jeszcze starą tablicę informacyjną rezerwatu i tak jak ogrodzenie skręcało w prawo, tak i my za zielonym szlakiem zostawiając asfalt, skręciliśmy. Lepiej się szło tą leśną droga pod nasypem. Minęliśmy kilka malowniczych rozlewisk, gdzieniegdzie kombinując jak przejść w miarę na sucho.

Ponownie spotkaliśmy czerwony szlak dochodzący z lewej i wraz z nim przeszliśmy przez teren rezerwatu "Dalejów" do szerokiej historycznej drogi łączącej Rejów ze Zbrojowem. Stała tu tablica drewniana bez żadnej treści, a powinno może być tu cokolwiek o rezerwacie napisane. rezerwat ten był młodszy od poprzedniego, bo powstał w 1978 r., także to rezerwat leśny, lecz nie ścisły. Na jego terenie chroniony jest wielogatunkowy drzewostan z udziałem modrzewia. Wiek drzewostanu to 80-150 lat, najstarsze drzewa osiągają ok. 180 lat. Podobnie jak w przypadku "Świniej Góry" także tutaj trafić można na pozostałości po pracach górniczych.

Drogą poszliśmy w prawo, minęliśmy tablice rezerwatu i w głębi umiejscowione miejsce do odpoczynku. Zgodnie ze szlakiem zielonym skręciliśmy w lewo, znów rozstając się na jakiś czas ze Szlakiem Piekielnym. Szliśmy teraz meandrująca drogą granica rezerwatu. Na rozstaju po niecałym kilometrze zeszliśmy w lewo, na zachód aby znaleźć tzw. Sztolnię. Przekraczając dawne okopy, po kilku minutach doszliśmy do Sztolni.

Ten sztuczny kanał utworzono w okresie funkcjonowania wydobycia rud żelaza, miał za zadanie odwadniać tereny wydobycia, a woda trafiać miała w pobliskie bagna i rozlewiska. Niby niepozorny i w środku lasu, ale utworzony ręką człowieka. Po obejrzeniu Sztolni wróciliśmy na szlak. Przeszliśmy podmokłe tereny wśród młodego brzozowego drzewostanu i za nim szlak skręcał w lewo, aby łukiem dotrzeć do Bramy Piekielnej.

Jest to ciekawa kompozycja skalna z piaskowca objęta ochroną jako pomnik przyrody. Obok znajduje się miejsce odpoczynku więc można tu spędzić chwilę czasu. My tylko zrobiliśmy kilka zdjęć i udaliśmy się dalej, za znakami zielonego i ponownie czerwonego szlaku. Szło się całkiem dobrze mimo błota momentami (bywało ślisko). Mimo braku mostku, ale dzięki kamieniom, przekroczyliśmy niewielką rzeczkę Zebrzę i za nią mieliśmy lekkie podejście pod wzniesienie Piekło Dalejowskie. Nie skręciliśmy jednak na górze czerwonym szlakiem w lewo, tylko następną drogą w lewo, jak prowadził szlak zielony. Idąc między dość młodymi drzewami weszliśmy w końcu między skałki Piekła Dalejowskiego - dookoła otaczały nas mniejsze i większe piaskowcowe formy. Między nimi niewielka wiata turystyczna - miejsce naszego ostatniego odpoczynku.

Zeszliśmy łagodnie z Piekła Dalejowskiego i kierując się na północ doszliśmy do miejsca budowy drogi gospodarczej. Skręciliśmy w lewo przekraczając ponownie Zabrzę i niebawem w prawo, ponownie na północ. Droga ta wprowadziła nas między pierwsze zabudowania Bliżyna. Przekroczyliśmy po kilku minutach Kamienna i następnie poszliśmy ulica w lewo. Minęliśmy cmentarz, za nim między kępami drzew w prawo, w kierunku zabudowań. Drogą między gospodarstwami doszliśmy do ulicy 1-go maja, a nią do kościoła św. Zofii.

Kościół wzniesiono w początku XIX wieku. Jest to świątynia wybudowana z drewna modrzewiowego o konstrukcji zrębowej. kościół jest orientowany. W wyposażeniu znajduje się m.in. barokowo-klasycystyczny ołtarz główny z pocz. XIX wieku, żeliwne balustrady - dzieło miejscowej huty. Także z miejscowej huty pochodzą żeliwne nagrobki znajdujące się na cmentarzu kościelnym, schody prowadzące na chór kościelny czy inne metalowe elementy z otoczenia kościoła. Warto tu podkreślić, że tradycje przemysłowe w Bliżynie sięgają XVI w. Produkty miejscowej huty trafiały w wiele miejsc, np. został tu wykonany nagrobek ks. J. Gackiego znajdujący się w Jedlni koło Radomia.

Idąc dalej wzdłuż głównej ulicy - Tadeusza Kościuszki - docieramy do kolejnego kościoła, pw. św. Ludwika. To już świątynia wykonana nie z drewna, a z piaskowca. Powstała w latach 1896-1900.

Fundatorem był ówczesny właściciel miejscowych dóbr, hr. Ludwik Broel-Plater. Kościół według projektu Antoniego Hutten-Czapskiego otoczony jest oczywiście ogrodzeniem żeliwnym, wyprodukowanym w miejscowej odlewni. Posiada 3 nawy, jest orientowany. Wokół kościoła znajdują się: kamień pamiątkowy i dąb pamięci ku czci por. Zdzisława Kasprowicza oraz krzyż wystawiony przez Jana i Mariannę Kopciów w końcu XIX w. Po drugiej stronie ulicy, po skosie znajduje się pomnik Władysława Jagiełły. Idąc na Grunwald król przenocował w Bliżynie, z 21 na 22 czerwca 1410 r.

Nie było niestety czasu na obejrzenie pałacyku Platerów ani Bliżyna Zafabrycznego, ale może uda się to zrobić przy innej okazji...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spacer po powiecie ostrowieckim: Nietulisko - Kunów

 Wreszcie nadarzyła się okazja aby przejść się po okolicach Kunowa i Nietuliska, blisko to Radomia chociaż rzadko tu zaglądałem. A krajobraz tu naprawdę ciekawy - przede wszystkim ze względu na wąwozy. Ale poza tym mamy tu kilka ciekawych zabytków.

Ukryte w lasach...

Jest wiele ciekawych miejsc ukrytych w naszych lasch. Przedstawię pokrótce kilka wartych moim zdaniem zobaczenia. Wszystkie znajdują się na terenie regionu radomskiego,w mniejszych lub większych kompleksach leśnych. Poza jednym przypadkiem dotarcie do nich nie powinno nastręczać większych trudności.

Piaskowiec w roli głównej - pętla z Rejowa przez kamieniołomy

 Z lekką modyfikacją szedłem tą trasą już w styczniu. Tym razem, chociaż w kalendarzu w zasadzie wiosna, było bardziej zimowo niż wtedy. Trasa jest dość ciekawa, prowadzi koło kilku kamieniołomów, w większości dość przyjemnymi drogami leśnymi. Może jednak w niektórych miejscach być dość mokro zimą czy podczas roztopów. Rozpoczęliśmy przy Zalewie Rejowskim w Skarżysku, ale jak ktoś jedzie autem - równie dobrze może je zostawić przy ul. Praga, po drugiej stronie torów.