Chociaż na 14 lutego nie zapowiadali jakiejś szczególnie przyjemnej pogody, to jednak postanowiliśmy zaryzykować i pojechać przejść się po Chojnowskim Parku Krajobrazowym. Szczególnie, że do samego Konstancina da się na swój sposób łatwo dojechać. Wpierw Kolejami Mazowieckimi do Piaseczna, tam spacerek na przystanek autobusowy i autobusem na start trasy.
Wysiedliśmy na przystanku przy ul. B. Prusa (Skolimów). Od razu przeszliśmy na drugą stronę i dalej ulicą Rycerską. Już nawet na tej ulicy spotkaliśmy kilka ciekawych budynków. Na pierwszym skrzyżowaniu (z Oborską) poszliśmy w prawo, aż do ulicy Niecałej. W zasadzie chcieliśmy się jak najszybciej dostać w okolice tężni.
Niecałą poszliśmy w lewo, do Szpitalnej. Teraz w prawo, mijając m.in. willę Le Fleur. Za nią w lewo, w ul. Graniczną mijając zdewastowany ładny budynek przypominający zameczek. Doszliśmy do deptaku w parku - z lewej strony widać było Konstanciński Dom Kultury ("Hugonówka") a na wprost rzekę i most. Poszliśmy wpierw tam. Nie przechodziliśmy mostem na druga stronę Jeziorki, ale kilka zdjęć ładnie meandrującej w tym miejscu rzeki zrobiliśmy. Kawałek od nas wznosiły się już zabudowania tężni, skierowaliśmy się więc tam. Złoża solanki odkryto tu w 1965 r. Zawartość minerałów w solance to 7,5% co nadaje jej cech leczniczych. Tężnia w tym miejscu powstała w latach 70.
Od tężni poszliśmy prosto, główną alejką (Henryka Sienkiewicza). Minęliśmy pomnik Stefana Żeromskiego, zegar słoneczny i głazy: upamiętniający założyciela uzdrowiska i rocznicę współpracy polsko-holenderskiej. Dalej jeszcze pomnik Jana Pawła II i dotarliśmy do ul. J. Piłsudskiego.
Na skraju parku stoi pomnik w postaci lokomobili Ransomes. Poszliśmy w prawo ulicą Piłsudskiego. Mijaliśmy jeszcze kilka ciekawych willi oraz kościół Wniebowzięcia NMP. Ta neogotycka świątynia została oddana do użytku w 1913 r. a jej fundatorką była hrabina Józefa z Iwaszkiewiczów Dąmbska. Kościół stanął na ziemi ofiarowanej przez hr. Witolda Skórzewskiego, twórcy Konstancina. Projekt wykonali Józef Pius Dziekoński i Zdzisław Mączeński.
I dalej przed siebie. Dotarliśmy do zakładu wodociągowego, po chwili spotkaliśmy przecinający naszą drogę szlak zielony. Szukaliśmy jednak czarnego, który pojawił się kawałek dalej i zgodnie z jego znakami weszliśmy w lewo ścieżką w las. Jednocześnie z naszym szlakiem biegł szlak oznakowany symbolem wózka inwalidzkiego. Jeśli ktoś po tej ścieżce, w tym lesie, wyznakował szlak dla niepełnosprawnych, to chyba miał dziwne poczucie humoru... Szlakiem przecięliśmy drogę dojazdową do szpitala neurologicznego i po kilkunastu minutach, gdy skręcał w lewo, poszliśmy dalej prosto. Chwilę później byliśmy już na szlaku niebieskim, zwanym "Szlakiem rezerwatów przyrody". Nim w prawo. Doszliśmy do szosy (ul. Warecka) po czym przecięliśmy ją idąc prosto. No i po chwili niespodzianka. Szlak wyprowadził nas na rzekę Małą, przez którą nie było jak przejść.
Cofnęliśmy się do szosy i poszliśmy na południe do wsi Borowina. Na skrzyżowaniu poszliśmy w prawo, przeszliśmy przez wieś, przekroczyliśmy mostkiem ponownie Małą i skręciliśmy w lewo, wchodząc na szlak niebieski. Z prawej w lesie ukryta była kopalnia. Najpierw szliśmy skrajem lasu, z lewej mając zabudowania Solca. Niedługo szlak wszedł w las, z prawej pojawiło się ogrodzenie (Czarnów). Szliśmy tak aż do rezerwatu "Chojnów". Niewielki ten rezerwat leśny powstał w 1979 r. Celem jego utworzenia była ochrona grądu wysokiego z piętrowym drzewostanem sosnowo-dębowym z grabem w wieku ponad 150 lat. Skręciliśmy w lewo, wzdłuż granicy rezerwatu i przy szkółce leśnej w prawo, w szeroką drogę. Po drodze minęliśmy kilka tablic informacyjnych.
Dotarliśmy do skrzyżowania z szerokim duktem, po lewej stronie znajdowało się miejsce odpoczynku. Skorzystaliśmy z niego, tym bardziej, że obok znajdowało się miejsce straceń z czasów II wojny światowej - warto było się z nim zapoznać. W tym miejscu Niemcy dokonali trzech egzekucji ludności polskiej w 1943 r. Miejsce "Zbrodni w Stefanowie" jest dziś oznaczone, znajduje się tu tablica informacyjna i cmentarz.
Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej. Zostawiliśmy szlak niebieski i dalej rowerowym czarnym, szeroką drogą skierowaliśmy się w kierunku widocznej w oddali szosy. Przeszliśmy przez nią i nie zmieniając kierunku dotarliśmy do kolejnego rezerwatu - "Uroczysko Stephana". Rezerwat ten utworzono w 10 lat po "Chojnowie" a celem jego ochrony jest także zachowanie piętrowej roślinności i grądu. Przez rezerwat przeszliśmy szlakiem rowerowym zielonym (na skrzyżowaniu lekko kilometr od szosy).
Szybko znaleźliśmy się poza jego granicami, dalej prosto aż spotkaliśmy ponownie niebieskie znaki szlaku pieszego. Skręciliśmy w lewo, ale tylko do skrzyżowania na którym szlak odbijał w prawo szliśmy zgodnie z nim. Idąc prosto szybciej doszliśmy do Zimnych Dołów. Nazwany tak obiekt turystyczny bardzo nam się spodobał. To miejsce dedykowane rekreacji, pozwalające skanalizować w okolicy ruch turystyczny. W skład obiektu wchodzą wiaty turystyczne, amfiteatr, miejsca na ognisko, tablice informacyjne, toalety i wieża widokowa z której możemy podziwiać stawy rybne w okolicy i płynąca tu rzekę Zieloną. Uzupełnieniem są questy, które można zrobić w okolicy, parking i ścieżki dydaktyczne. Naprawdę ciekawe miejsce.
Chwilę pooglądaliśmy tu wszystko a następnie wyszliśmy przez parking. Z prawej strony od niego znajduje się pomnik poświęcony leśnikom którzy zginęli w czasie II wojny światowej, a na wprost - pomnik upamiętniający żołnierzy NSZ.
No i znów zmiana szlaku. Tym razem dalej, na prawo od parkingu, poszliśmy szlakiem żółtym, szeroką leśna drogą służącą zarazem jako dojazd do parkingu. Zahaczyliśmy o południowy skraj rez. "Uroczysko Stephana". Szlak schodził wkrótce z drogi w prawo, my natomiast dalej prosto aż do kolejnego pomnika i pozostałości okopów z czasów I wojny światowej. Pomnik upamiętnia Szare Szeregi. A w okopach obok przy okazji poszukałem kesza - bo jak się okazało i taka atrakcja tutaj się znajduje.
Z parkingu wyszliśmy szlakiem czarnym, w kierunku rzeki. Dalej wzdłuż niej do mostu. Przeszliśmy na drugą stronę rzeki i naprzeciw wjazdu na teren łowiska weszliśmy na ostatni leśny odcinek trasy, skręcając w lewo. Szlak wprowadził nas do Zalesia Górnego. Doszliśmy do ulicy Jesionowej, skręciliśmy w prawo i Wczasową (droga nr 873) w lewo. I już byliśmy na stacji PKP.
Komentarze
Prześlij komentarz